Wpisy archiwalne w kategorii
grupony
Dystans całkowity: | 7641.42 km (w terenie 242.25 km; 3.17%) |
Czas w ruchu: | 453:08 |
Średnia prędkość: | 16.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.76 km/h |
Suma podjazdów: | 5870 m |
Maks. tętno średnie: | 480 (265 %) |
Suma kalorii: | 48688 kcal |
Liczba aktywności: | 147 |
Średnio na aktywność: | 51.98 km i 3h 04m |
Więcej statystyk |
Dystans35.41 km Czas02:09 Vœrednia16.47 km/h VMAX32.32 km/h
i po deszczu ... ;)
po trwającej od kilku dni pogodowej lipie dziś było przyzwoicie :) Nie było się nad czym zastanawiać należało skorzystać, jadę na pojezierze ale ... napotykam blokadę, zapomniałem o rajdzie zamkowym, chwilę poprzyglądałem się rywalizacji i zmieniłem trasę aby dotrzeć na PIII. Nie chciało mi się nadrabiać asfaltem, a rower i tak trzeba będzie umyć więc jadę od Ksawery wzdłuż torów do dworca w Dąbrowie tu mała przerwa na fotki i dalej na PIII. Na Pogorii dziś akcja Polska Biega, w trakcie okrążenia mijam się z biegnącym Tomkiem, kiedy wracam w okolice mola widzimy się już na mecie biegu. Chwila rozmowy, okazuje się, że z Kosmą organizują dzisiaj rajd na orientację w ramach europejskiego tygodnia sportu dla wszystkich. Umawiamy się na później w bazie rajdu i jadę na przerwę kawową. W trakcie drugiego okrążenia znów się mijamy, Tomek rozwozi punkty na rajd więc zawijam i się przyłączam - nie startuję więc mogę ;) Po wszystkim pogaduchy w bazie i zbieram się w stronę domu, aby po raz kolejny nie trafić na zamknięte drogi i nie wracać tą samą trasą jadę z Zielonej przez las do Łagiszy i do Będzina. Po drodze wyprzedza mnie laweta z rozbitym samochodem rajdowym - mam nadzieję, że nikomu nic się nie stało, samochody jeszcze słychać więc w okolicy zielonej chyba jeszcze trwa rajd. Przy stadionie odbijam zobaczyć wieeeelkie amerykanckie fury ;) i już bez przystanków prosto na działkę umyć skocura - należy mu się ;)
Na trasie Rajdu Zamkowego© noibasta
Dworzec w Dąbrowie Górniczej© noibasta
... a obok marchewkowe pole ;)© noibasta
Elvis jest w mieście ... ;)© noibasta
Dystans53.07 km Teren15.70 km Czas02:50 Vœrednia18.73 km/h VMAX33.24 km/h
Kalorie 2003 kcal SprzêtScott Aspect
Bn-PIII-PIV-Trzebiesławskie Lasy-PIV-PIII-Bn - rozszerzony klasyk ;)
Ponieważ bariści to także rowerzyści wczoraj w CM padła propozycja wspólnego tripa. Co prawda Tomaszowi zawiodła logistyka i nie dotarł, a ja odrobinę się spóźniłem ale cała reszta wyszła jak należy :)
Dystans64.60 km Teren14.70 km Czas04:00 Vœrednia16.15 km/h VMAX35.23 km/h
Kalorie 1665 kcal SprzêtScott Aspect
Dębowy Włóczykij - pod prąd ;)
Przyjeżdżamy z Tomkiem wcześniej, odbieramy pakiety i jedziemy do CM na poranną kawę na dobry początek. Wracamy na Zieloną, frekwencja jest całkiem duża, sporo chętnych z listy rezerwowej jeszcze w kolejce do rejestracji. Jakiś czas się nie widzieliśmy więc czas upływa na rozmowie i początek odprawy też - co oczywiście będzie miało później znaczenie ;)
Rzut okiem na mapę, ustalenie kolejności punktów i bez głębszej analizy (niestety) ruszamy za bramę, pierwszy punkt miał być tuż, tuż i nie skupialiśmy się na nim za bardzo tylko owczym pędem puściliśmy się za grupą by po chwili zorientować się, że wyjechaliśmy poza czerwone ale ... To nieważka i nieliczka – rzecze tak Andrzej Jegliczka ;) szybka korekta i już ruszamy jak należy, czyli:
pkt. 9 - Zapora
Punkt widać z daleka, wzbudza to co prawda nasze podejrzenia, ale odbijamy i jedziemy dalej - jak się później okazało był tu gdzieś punkt stowarzyszony - jeszcze nie wiem, który zdjęliśmy ;)
pkt. 12 - Mostek
Nie próbuj nigdy iść pod wiatr, Wiatr zawsze głupcom wieje w oczy ;) Na PIV tradycyjnie wieje w twarz i to zapowiedź tego, że mordewind będzie nam towarzyszył do mety ;) jedziemy, gadamy i przejeżdżamy ... nieźle się zapowiada ;) nawrotka, podbicie, jedziemy dalej.
pkt. 16 - Jaka data widnieje na pomniku
Pomnik znamy ale podejrzliwie robimy okrążenie wokół kościoła św. Doroty i św. Marcina, niepotrzebnie bo punkt jest dobrze zaznaczony na mapie co potwierdzamy wyciągając mapę z kieszeni ;) W tym miejscu dołączył do nas rowerzysta z Sosnowca i dalej jedziemy razem. Chyba tylko my jedziemy pod prąd ;) Fotka z poprzedniej wycieczki
pkt. 17 - Zapora
Trasa dobrze znana - w końcu byłem tu kilka dni temu - punkt znaleziony bez problemu, obieramy kurs na Podwarpie i mijamy się z jadącą z naprzeciwka ekipą Banimex MTB ... WTF? Czy tak wolno jedziemy ? :D krótki ostry podjazd i długi zjazd do trasy nr.1 po drodze mijamy jeszcze Ghostów - tak, rzeczywiście jedziemy wolno ;) dla nas to 18km trasy, średnia w tym miejscu 17,32 km/h. Teraz teren i pod górę czyli lepiej nie będzie :D
pkt. 14 - Skrzyżowanie ścieżek
Szybko odnaleziony, podbite, jazda w dół
pkt. 13 - Kochbunker
Zjeżdżamy od pkt. 14 i tak się fajnie zjeżdżało że wypadliśmy na asfalt nie tu gdzie trzeba ale na szczęście niedaleko ;) znaleziony, podbity, uwieczniony
pkt. 3 - Miejsce odpoczynku
Punkt świeci z daleka ale ... hola hola, za krótko jechaliśmy żeby to mógł być ten ;) jedziemy dalej i rzeczywiście jest kolejna "trójeczka" odbicie i popas w końcu to miejsce odpoczynku ;)
pkt. 15 - Co widnieje na rysunku punktu ścieżki dydaktycznej
To było jakieś "kuzorium" w naszym wykonaniu ;) Na pkt. 3 stół, ławki to się koksujemy snickersami ;) do pkt. nr 15 wypady indywidualne, głód i zmęczenie robią swoje ;) mamy trzy wersje ... jaskinię, paśnik i szyszunię. A co to? Sysunia! Ja nie mogę, niebo w gębie! ;) Więc stanęło na szyszuni - na mecie okazuje się że żadna z powyższych odpowiedzi nie była prawidłowa ;) mieliśmy jeszcze w zanadrzu mrówkę, dzięcioła, jaszczura ... itd. ;)
pkt. 4 - Stadion - punkt stały
Jak to na stadionie - gibka bala i po szpilu ;) Na skrzyżowaniu z Ujejską się rozjeżdżamy, z Tomkiem jedziemy zaliczyć punkty 10, 6, 8, 1, 2. Kolega ma do zaliczenia pkt. 12, 9, 2
Pkt. 10 - Skrzyżowanie ścieżek
Zjazd z asfaltu, objazd blokady z gałęzi, jest skrzyżowanie, jest punkt - tu też podobno była zmyła ale nie wiem co znaleźliśmy, wracamy do asfaltu i rura
pkt. 6 - Tablica informacyjna
Zeskakujemy na PII, jest punkt i dalej, na cypel
pkt. 8 - Pal
Szybko i bezbłędnie, mimo tłoku na PIII
pkt. 1 - CSiR Pogoria - punkt stały
Tu nawet nie tłok ... tłoczysko - furtką wpadamy, bramą wypadamy ...
pkt. 2 - CSiR Park Zielona - punkt stały
Wracamy do bazy szukając punktu stałego nr 2 ;) szukaliśmy punktu który Kosma zademonstrowała na odprawie ... ale akurat przegadaliśmy początek ;) normalka - pamiętam to ze szkoły i z jurajskiego orientu ;) Na drugiej części trasy powalamy średnią 16,61 km/h ;)
Oddajemy karty, a w zasadzie wymieniamy karty na kiełbaski ;) i przemieszczamy się w stronę grila bo ssanie mamy przeokrutne. Chwilę po nas pojawia się rowerzysta z którym pokonaliśmy większość trasy. Teraz czuję, że trochę zmarzłem. Zjedliśmy co było do zjedzenia i skoczyliśmy jeszcze na ciepłą kawę do CM. Zaczyna wiać coraz bardziej i robi się odczuwalnie chłodniej, wracamy na Zieloną przybić piątki i do domu.
Impreza fajna, piknikowa - taka dla nas ;) dalej jeździmy za wolno ale za to co się uśmiejemy to nasze ;)
Dębowy Włóczykij - odprawa© noibasta
Rzut okiem na mapę, ustalenie kolejności punktów i bez głębszej analizy (niestety) ruszamy za bramę, pierwszy punkt miał być tuż, tuż i nie skupialiśmy się na nim za bardzo tylko owczym pędem puściliśmy się za grupą by po chwili zorientować się, że wyjechaliśmy poza czerwone ale ... To nieważka i nieliczka – rzecze tak Andrzej Jegliczka ;) szybka korekta i już ruszamy jak należy, czyli:
pkt. 9 - Zapora
Punkt widać z daleka, wzbudza to co prawda nasze podejrzenia, ale odbijamy i jedziemy dalej - jak się później okazało był tu gdzieś punkt stowarzyszony - jeszcze nie wiem, który zdjęliśmy ;)
pkt. 12 - Mostek
Nie próbuj nigdy iść pod wiatr, Wiatr zawsze głupcom wieje w oczy ;) Na PIV tradycyjnie wieje w twarz i to zapowiedź tego, że mordewind będzie nam towarzyszył do mety ;) jedziemy, gadamy i przejeżdżamy ... nieźle się zapowiada ;) nawrotka, podbicie, jedziemy dalej.
pkt. 16 - Jaka data widnieje na pomniku
Pomnik znamy ale podejrzliwie robimy okrążenie wokół kościoła św. Doroty i św. Marcina, niepotrzebnie bo punkt jest dobrze zaznaczony na mapie co potwierdzamy wyciągając mapę z kieszeni ;) W tym miejscu dołączył do nas rowerzysta z Sosnowca i dalej jedziemy razem. Chyba tylko my jedziemy pod prąd ;) Fotka z poprzedniej wycieczki
Figura św. Jana Nepomucena w Wojkowicach Kościelnych© noibasta
pkt. 17 - Zapora
Trasa dobrze znana - w końcu byłem tu kilka dni temu - punkt znaleziony bez problemu, obieramy kurs na Podwarpie i mijamy się z jadącą z naprzeciwka ekipą Banimex MTB ... WTF? Czy tak wolno jedziemy ? :D krótki ostry podjazd i długi zjazd do trasy nr.1 po drodze mijamy jeszcze Ghostów - tak, rzeczywiście jedziemy wolno ;) dla nas to 18km trasy, średnia w tym miejscu 17,32 km/h. Teraz teren i pod górę czyli lepiej nie będzie :D
Jezioro Przeczyce - Zapora - pkt nr 17© noibasta
pkt. 14 - Skrzyżowanie ścieżek
Szybko odnaleziony, podbite, jazda w dół
Długi zjazd z pkt nr. 14© noibasta
pkt. 13 - Kochbunker
Zjeżdżamy od pkt. 14 i tak się fajnie zjeżdżało że wypadliśmy na asfalt nie tu gdzie trzeba ale na szczęście niedaleko ;) znaleziony, podbity, uwieczniony
Podbuczyny - kochbunker - pkt nr 13© noibasta
pkt. 3 - Miejsce odpoczynku
Punkt świeci z daleka ale ... hola hola, za krótko jechaliśmy żeby to mógł być ten ;) jedziemy dalej i rzeczywiście jest kolejna "trójeczka" odbicie i popas w końcu to miejsce odpoczynku ;)
... tu maszyny na wypasie ;)© noibasta
pkt. 15 - Co widnieje na rysunku punktu ścieżki dydaktycznej
To było jakieś "kuzorium" w naszym wykonaniu ;) Na pkt. 3 stół, ławki to się koksujemy snickersami ;) do pkt. nr 15 wypady indywidualne, głód i zmęczenie robią swoje ;) mamy trzy wersje ... jaskinię, paśnik i szyszunię. A co to? Sysunia! Ja nie mogę, niebo w gębie! ;) Więc stanęło na szyszuni - na mecie okazuje się że żadna z powyższych odpowiedzi nie była prawidłowa ;) mieliśmy jeszcze w zanadrzu mrówkę, dzięcioła, jaszczura ... itd. ;)
pkt. 4 - Stadion - punkt stały
Jak to na stadionie - gibka bala i po szpilu ;) Na skrzyżowaniu z Ujejską się rozjeżdżamy, z Tomkiem jedziemy zaliczyć punkty 10, 6, 8, 1, 2. Kolega ma do zaliczenia pkt. 12, 9, 2
Pkt. 10 - Skrzyżowanie ścieżek
Zjazd z asfaltu, objazd blokady z gałęzi, jest skrzyżowanie, jest punkt - tu też podobno była zmyła ale nie wiem co znaleźliśmy, wracamy do asfaltu i rura
pkt. 6 - Tablica informacyjna
Zeskakujemy na PII, jest punkt i dalej, na cypel
pkt. 8 - Pal
Szybko i bezbłędnie, mimo tłoku na PIII
pkt. 1 - CSiR Pogoria - punkt stały
Tu nawet nie tłok ... tłoczysko - furtką wpadamy, bramą wypadamy ...
pkt. 2 - CSiR Park Zielona - punkt stały
Wracamy do bazy szukając punktu stałego nr 2 ;) szukaliśmy punktu który Kosma zademonstrowała na odprawie ... ale akurat przegadaliśmy początek ;) normalka - pamiętam to ze szkoły i z jurajskiego orientu ;) Na drugiej części trasy powalamy średnią 16,61 km/h ;)
Oddajemy karty, a w zasadzie wymieniamy karty na kiełbaski ;) i przemieszczamy się w stronę grila bo ssanie mamy przeokrutne. Chwilę po nas pojawia się rowerzysta z którym pokonaliśmy większość trasy. Teraz czuję, że trochę zmarzłem. Zjedliśmy co było do zjedzenia i skoczyliśmy jeszcze na ciepłą kawę do CM. Zaczyna wiać coraz bardziej i robi się odczuwalnie chłodniej, wracamy na Zieloną przybić piątki i do domu.
Impreza fajna, piknikowa - taka dla nas ;) dalej jeździmy za wolno ale za to co się uśmiejemy to nasze ;)
Dystans47.30 km Czas02:35 Vœrednia18.31 km/h VMAX37.13 km/h
pod wiatr ... i z wiatrem ;)
Wszystkie świąteczne sprawy sprawnie ogarniałem szykując się na sobotę - prognoza na meteogroup do środy była bardzo optymistyczna, później pojawiły się zajawki o wietrze i alarmujący wykrzyknik z opisem wiatr w porywach 46 km/h. No ale nie po to człowiek pochytał domowe obowiązki zasługując na dzień wolny żeby odpuszczać ;) Standardową sobotnią trasą na PIII docieram prawie równo z CafeMobilem, skoro już się zgraliśmy czasowo to wypijam kawę patrząc na wzburzone morze tzn. jezioro tylko fale mnie zmyliły ;) Trasę zaplanowaną na dzisiaj postanawiam skrócić i ruszam w stronę Kosmicznej bazy, pod wiatr ... zresztą to nie był wiatr ... to jakiś masakrator, licznik przełączyłem na wyświetlanie godziny bo patrząc ile wysiłku kosztowało mnie wyciągnięcie 16km/h doznawałem załamki ;) Na rondzie przy IronManach dostaję od masakratora takiego strzała z boku, że zaskoczony uskuteczniam jakiś szalony taniec, dobrze że trzymałem się z dala od krawężnika. Na kosmodromie dostałem kawę, pogadaliśmy, pooglądałem Mustę w akcji i w towarzystwie Moniki i Tomka obrałem kurs powrotny. Tu leciało się fajnie ;) masakrator dawał w plecy co pozwoliło podnieść średnią prędkość dzisiejszego wyjazdu. Żegnamy się na Piekle, ja zamykam okrążenie na PIII i wracam do domu, Monika z Tomkiem planowali jeszcze wypad w stronę Siewierza ale nie wiem czy po tym jak wyjechaliśmy z lasu nie zmienili planów ;)
Powrót szybki i sprawny bo nad głową wisiała chmura z której zaczynało pokapywać ;)
Fajnie było się spotkać :) dzięki za mapki, wspólny przejazd i nowego skróta ;)
Powrót szybki i sprawny bo nad głową wisiała chmura z której zaczynało pokapywać ;)
Fajnie było się spotkać :) dzięki za mapki, wspólny przejazd i nowego skróta ;)
Pomarszczona Pogoria ;)© noibasta
Dystans50.63 km Teren18.90 km Czas02:52 Vœrednia17.66 km/h VMAX32.97 km/h
Kalorie 1973 kcal SprzêtScott Aspect
Pojezierze dąbrowskie ;)
Mówią, że to ostatni dzień wiosny podczas tegorocznej zimy ;) a przynajmniej ostatni przed zimowym weekendem ... anomalia jakaś tfu! ;) Z Tomaszem jesteśmy umówieni o 11:00 pod zamkiem, ponieważ jestem trochę wcześniej robię 8 km pętelkę żeby zsynchronizować liczniki (Tomek jedzie z Czelsi). W planach klasyczny objazd pojezierza, ścieżka na wałach znów wygląda jakby pędzili po niej bydło na szczęście tylko do pierwszego mostu, następnie Zielona adekwatnie do nazwy zazieleniona, trójka i pierwszy postój ... no nie mogliśmy się oprzeć kawie ;) dalej przez Piekło na czwórkę i w las, to było dopiero coś, nozdrza pieszczone zapachem budzącego się lasu, oczy nęcone naturalnym światłocieniem, szelest pod kołami ... uczta dla zmysłów ... no i zgłodnieliśmy ;) Odbiliśmy do Wojkowic - pamiętałem przy trasie Starą Karczmę - niestety zamknięta. Remont robią i teraz będzie Nową Karczmą ;) Wracamy na czwórkę i zamykamy okrążenie, następnie trójka i zakupy w spożywczaku, padło na wielkie drożdżowe buły z posypką ... a co do takiej buły pasuje najlepiej ? ;) Objeżdżamy trójkę i lądujemy ponownie w CafeMobilu. Po uzupełnieniu braków energetycznych wracamy tą samą drogą z małymi modyfikacjami, trochę krążymy po Będzinie i każdy rusza w swoją stronę :) Bardzo fajny, przegadany trip :)
Współczynnik MW=0, tak powinno być zawsze :)
Nowy szpej i dużo miejsca na kierownicy ;)© noibasta
... bo kawa to podstawa ;)© noibasta
Dystans32.95 km Teren9.00 km Czas01:42 Vœrednia19.38 km/h VMAX30.25 km/h
SprzêtScott Aspect
Będzin - PIIIx2 - Będzin i powrót do przeszłości ;)
Schematyczny wyjazd ;) okrążenie-kawa-okrążenie. Jesień ma swoje minusy bo zimno i czasami mokro, ale i plusy - nie ma tłoku. Zakupione jakiś czas temu nogawki zaczynają się przydawać ;) co prawda rano wyskoczyłem na krótko ale po 500 metrach zawróciłem po wyżej wymieniony dodatkowy osprzęt odzieżowy ;) Egzamin zdaje również czapka pod kask z membraną.
Podczas ostatniej wizyty w okolicach DK Metalowiec przypomniałem sobie o innych kinach w których bywałem, a których już nie ma. Wracając wtedy z wycieczki uświadomiłem sobie, że mimo upływu lat dość dobrze pamiętam co w którym kinie oglądałem ;) Wracając z Pogorii odwiedziłem nieistniejące kino "Lotnik" w Będzinie. Zaczynałem tu bywać dreptając w niedzielę na poranki ;) Nie było popcornu, wybrane miejsca były wykreślane ołówkiem na matowej szybie pod którą był plan sali, przed filmem nie było reklam ... ale była kronika filmowa ;) no i nie dzwoniły komórki ;)) Terror Mechagodzilli ;) Gwiezdne Wojny, Poszukiwacze zaginionej Arki, Pechowiec, Gry wojenne, Krótkie spięcie, Czy leci z nami pilot, Spokojnie to tylko awaria, Sygnał Ostrzegawczy, Blues Brothers, Konwój, Mucha i wiele innych ... bywało, że na film grany tydzień chodziliśmy kilka razy ;) plakaty z tamtego okresu są niepowtarzalne, a przed kinem w gablocie wieszali fotosy - trudne do zdobycia, jeździły z filmem od kina do kina ;)
Jakiś czas po zamknięciu kina w pomieszczeniach kina funkcjonował klub "Lotnik" teraz nie ma tu już nic ...
W Będzinie funkcjonuje jeszcze jedno kino, opierając się multipleksom ale nie jest dla mnie taką kopalnią dobrych wspomnień jak Lotnik ... ale to już kiedy indziej ;)
Update: 30 września 1988 w kinie Lotnik grali Kaczora Howarda - updejtuję za Trybuną Robotniczą ;)
a poniżej kina był sklep z syfonami, a w lecie stał saturator ;)
Podczas ostatniej wizyty w okolicach DK Metalowiec przypomniałem sobie o innych kinach w których bywałem, a których już nie ma. Wracając wtedy z wycieczki uświadomiłem sobie, że mimo upływu lat dość dobrze pamiętam co w którym kinie oglądałem ;) Wracając z Pogorii odwiedziłem nieistniejące kino "Lotnik" w Będzinie. Zaczynałem tu bywać dreptając w niedzielę na poranki ;) Nie było popcornu, wybrane miejsca były wykreślane ołówkiem na matowej szybie pod którą był plan sali, przed filmem nie było reklam ... ale była kronika filmowa ;) no i nie dzwoniły komórki ;)) Terror Mechagodzilli ;) Gwiezdne Wojny, Poszukiwacze zaginionej Arki, Pechowiec, Gry wojenne, Krótkie spięcie, Czy leci z nami pilot, Spokojnie to tylko awaria, Sygnał Ostrzegawczy, Blues Brothers, Konwój, Mucha i wiele innych ... bywało, że na film grany tydzień chodziliśmy kilka razy ;) plakaty z tamtego okresu są niepowtarzalne, a przed kinem w gablocie wieszali fotosy - trudne do zdobycia, jeździły z filmem od kina do kina ;)
Jakiś czas po zamknięciu kina w pomieszczeniach kina funkcjonował klub "Lotnik" teraz nie ma tu już nic ...
W Będzinie funkcjonuje jeszcze jedno kino, opierając się multipleksom ale nie jest dla mnie taką kopalnią dobrych wspomnień jak Lotnik ... ale to już kiedy indziej ;)
Update: 30 września 1988 w kinie Lotnik grali Kaczora Howarda - updejtuję za Trybuną Robotniczą ;)
Dawne kino "Lotnik" w Będzinie© noibasta
a poniżej kina był sklep z syfonami, a w lecie stał saturator ;)
Dystans26.14 km Teren8.00 km Czas01:26 Vœrednia18.24 km/h
SprzêtScott Aspect
Będzin - PIII - Będzin
Wróciłem z fabryki i wyszło słońce co za zbieg okoliczności, ba ... znak! ;) szybka wymiana sms i umawiamy się z Tomkiem pod zamkiem. Ładniejsza połowa zapewnia ciepłą wrzutę i w drogę. Pod zamkiem okazuje się, że Tomasz jest w sporym niedoczasie, ponieważ ciepło nie jest ruszam przodem spacerowym tempem. Cały czas poruszając się wałami docieram do Zielonej, słońce sobie poszło pojawiły się za to pierwsze krople deszczu. Na wyjściu z parku zaczyna całkiem zdrowo kapać, góra spoko bo jadę w przeciwdeszczówce ale nogawki mi się zaczynają kleić, w przeciwsłonecznych już mało widzę - nie ściągam bo chlapie z koła ;) /a przedwczoraj przeszło mi przez myśl żeby założyć błotniki/.
Otwarta brama MOSiRu pomyślałem o wiacie ale mogę nie zauważyć jak będą zamykać ;) rzutem przez molo ląduję pod wieżą. Na plecak trafia pokrowiec, szkła wymieniam na żółte ... teraz świat wygląda zupełnie inaczej ;)
Deszcz słabnie więc zaczynam okrążenie, przez okulary otoczenie wygląda fantastycznie ;) przy przystani zatrzymuję się na fotkę a nawet dwie i jadę dalej.
Dostaję info, że Tomasz dotarł i czeka z kawą - na wieść o kawie noga zaczyna współpracować wzorcowo i po chwili schniemy w hmm orlim gnieździe czy jak tam się to cholerstwo nazywa ;) Tu przeczekujemy kolejne opady i spokojnie wracamy do Będzina - na borsuka ;) A w domu ... cieknie kaloryfer bo dana woda podlegająca ciśnieniu napotykając na otwór czyli szczelinę wypływa ;) Praw fizyki nie zmienię, ale jutro wymienią głowicę ;)
Otwarta brama MOSiRu pomyślałem o wiacie ale mogę nie zauważyć jak będą zamykać ;) rzutem przez molo ląduję pod wieżą. Na plecak trafia pokrowiec, szkła wymieniam na żółte ... teraz świat wygląda zupełnie inaczej ;)
Deszcz słabnie więc zaczynam okrążenie, przez okulary otoczenie wygląda fantastycznie ;) przy przystani zatrzymuję się na fotkę a nawet dwie i jadę dalej.
Zdjęcie z filtrem ;)© noibasta
I jeszcze jedno podejście© noibasta
Dostaję info, że Tomasz dotarł i czeka z kawą - na wieść o kawie noga zaczyna współpracować wzorcowo i po chwili schniemy w hmm orlim gnieździe czy jak tam się to cholerstwo nazywa ;) Tu przeczekujemy kolejne opady i spokojnie wracamy do Będzina - na borsuka ;) A w domu ... cieknie kaloryfer bo dana woda podlegająca ciśnieniu napotykając na otwór czyli szczelinę wypływa ;) Praw fizyki nie zmienię, ale jutro wymienią głowicę ;)
Dystans64.71 km Czas03:53 Vœrednia16.66 km/h VMAX52.46 km/h
SprzêtScott Aspect
od ruiny do ruiny ;)
poszedłem spać ok. 2:30 i o 7:00 miałem duuuuży problem ze wstaniem, gdyby nie to, że Ładniejsza Połowa była nieugięta w budzeniu, a Tomek potwierdził wyjazd jakoś się zebrałem ;) Wrzucamy się z rowerami do KaeSia i jedziemy do Zawiercia.
Trafił nam się stary skład widmo ;) nie widzieliśmy maszynisty ;)
Z Zawiercia lecimy do Ogrodzieńca niebieskim szlakiem po drodze w lesie spotykamy kłusującego konibala, kisialala ;) Na szczęście udaje się bezpiecznie prześlizgnąć obok niego ;)
Niebieski się rozdzielił na dwa niebieskie, pojechaliśmy tym którego nie było na mapie i doprowadził nas do góry piachu, improwizując dotarliśmy do Podzamcza inną drogą.
Krótki postój, pajda z tłustym (ogórki niestety wyszły), kilka fotek i z góry lecimy do Pilicy - cel Pałac.
Pałac niestety niszczeje, miał zostać odrestaurowany i częściowo udostępniony do zwiedzania ale po sprzedaży pałacu Barbarze Piaseckiej-Johnson w 89 r. potomkowie przedwojennych właścicieli wystąpili z roszczeniami finansowymi, rozpoczął się proces sądowy, prace stanęły, nowa właścicielka zmarła w tym roku. Jaki będzie los pałacu ? Nie wiadomo...
Z pałacowego parku ruszamy na rynek, w planach kawa ;) Płyta rynku jest w trakcie rewitalizacji, podczas prac znaleziono dzwon z ratusza spalonego w czasie potopu szwedzkiego. Trzeba będzie wrócić jak będzie skończone w tej chwili można podziwiać tylko ogrodzenie ;)
Z rynku jedziemy do ruin kościoła św. Stanisława i Walentego w dzielnicy Zarzecze.
Następne ruiny w planie to zamek w Smoleniu, cieszy fakt, że również tutaj prowadzone były (i są w planach kolejne) prace związane z rekonstrukcją i zabezpieczeniem murów. Długo podjeżdżaliśmy, krótko podchodziliśmy i pooglądaliśmy zamek z każdej strony ;)
Na dole pod zamkiem wiata, a w plecaku drożdżówki z Pilicy ;) czas na drugie śniadanie ;) Obaj mamy dzisiaj słaby dzień, brak snu i kłopoty ze sprzętem, dwa rowery po przeglądach i z obu dochodzą coraz dziwniejsze dźwięki ;) U mnie najprawdopodobniej źródłem są hamulce, regulacja zacisku hamulca pod obciążeniem (czyli z zadem usadzonym na siodle) trochę poprawia sytuację ale u Tomka nie idzie tak łatwo. Spożywając nucimy do melodii Hey'a ... "Do Smolenia jakoś szło, lukier, miód, i średniej cudo" ;)
Po południu u mnie rodzinna impreza na której być trzeba, szybko analizujemy pozostały na dzisiaj czas i podejmujemy decyzję, że wycieczkę kończymy w Rabsztynie, transport mamy załatwiony na telefon :) Teraz na trasie ruiny zamku w Bydlinie, prawie cały czas z góry, jak zwykle "zdobywanie" zamku wymaga odrobiny wysiłku ;)
Oceniamy swoje siły i wykonujemy telefon, umawiamy się na parkingu pod zamkiem w Rabsztynie, mamy bliżej więc nie wypada się spóźnić ;) Jesteśmy 11 minut przed czasem, szybka sesja zdjęciowa i zjeżdżamy na parking równo z ratunkowozem ;)
Setki nie było ale i tak było zajebiście ;) Co prawda to miała być słoneczna sobota ale słońce pożegnało nas między Podzamczem a Pilicą i jakoś nie chciało się już pojawić ;) Dziś (niedziela) jestem już odespany co skutkuje rozwlekłym wpisem ;)
.
Trafił nam się stary skład widmo ;) nie widzieliśmy maszynisty ;)
Pociąg widmo ;)© noibasta
Z Zawiercia lecimy do Ogrodzieńca niebieskim szlakiem po drodze w lesie spotykamy kłusującego konibala, kisialala ;) Na szczęście udaje się bezpiecznie prześlizgnąć obok niego ;)
Konibal kisialala ;)© noibasta
Niebieski się rozdzielił na dwa niebieskie, pojechaliśmy tym którego nie było na mapie i doprowadził nas do góry piachu, improwizując dotarliśmy do Podzamcza inną drogą.
Góra piachu© noibasta
Krótki postój, pajda z tłustym (ogórki niestety wyszły), kilka fotek i z góry lecimy do Pilicy - cel Pałac.
Słońce uwięzione w zamku© noibasta
No to jeszcze z innej strony© noibasta
Pałac niestety niszczeje, miał zostać odrestaurowany i częściowo udostępniony do zwiedzania ale po sprzedaży pałacu Barbarze Piaseckiej-Johnson w 89 r. potomkowie przedwojennych właścicieli wystąpili z roszczeniami finansowymi, rozpoczął się proces sądowy, prace stanęły, nowa właścicielka zmarła w tym roku. Jaki będzie los pałacu ? Nie wiadomo...
Pałac w Pilicy od frontu© noibasta
Pałac w Pilicy z boku© noibasta
Pałac w Pilicy - wozownia© noibasta
Drzewa w pałacowym parku działają na wyobraźnię - każdy widział tu co innego ;)© noibasta
Z pałacowego parku ruszamy na rynek, w planach kawa ;) Płyta rynku jest w trakcie rewitalizacji, podczas prac znaleziono dzwon z ratusza spalonego w czasie potopu szwedzkiego. Trzeba będzie wrócić jak będzie skończone w tej chwili można podziwiać tylko ogrodzenie ;)
Z rynku jedziemy do ruin kościoła św. Stanisława i Walentego w dzielnicy Zarzecze.
Ruiny kościoła św. Stanisława i Walentego w Pilicy© noibasta
Ruiny kościoła św. Stanisława i Walentego w Pilicy© noibasta
Następne ruiny w planie to zamek w Smoleniu, cieszy fakt, że również tutaj prowadzone były (i są w planach kolejne) prace związane z rekonstrukcją i zabezpieczeniem murów. Długo podjeżdżaliśmy, krótko podchodziliśmy i pooglądaliśmy zamek z każdej strony ;)
Zamek w Smoleniu już widać© noibasta
Brama na dolny zamek© noibasta
Efekty rekonstrukcji - efekt trochę psuje widoczna róznica w budulcu© noibasta
Efekty rekonstrukcji - efekt trochę psuje widoczna róznica w budulcu© noibasta
Smoleń - zamek górny© noibasta
Smoleń - zamek górny© noibasta
Na dole pod zamkiem wiata, a w plecaku drożdżówki z Pilicy ;) czas na drugie śniadanie ;) Obaj mamy dzisiaj słaby dzień, brak snu i kłopoty ze sprzętem, dwa rowery po przeglądach i z obu dochodzą coraz dziwniejsze dźwięki ;) U mnie najprawdopodobniej źródłem są hamulce, regulacja zacisku hamulca pod obciążeniem (czyli z zadem usadzonym na siodle) trochę poprawia sytuację ale u Tomka nie idzie tak łatwo. Spożywając nucimy do melodii Hey'a ... "Do Smolenia jakoś szło, lukier, miód, i średniej cudo" ;)
Po południu u mnie rodzinna impreza na której być trzeba, szybko analizujemy pozostały na dzisiaj czas i podejmujemy decyzję, że wycieczkę kończymy w Rabsztynie, transport mamy załatwiony na telefon :) Teraz na trasie ruiny zamku w Bydlinie, prawie cały czas z góry, jak zwykle "zdobywanie" zamku wymaga odrobiny wysiłku ;)
Ruiny zamku w Bydlinie© noibasta
Ruiny zamku w Bydlinie© noibasta
Oceniamy swoje siły i wykonujemy telefon, umawiamy się na parkingu pod zamkiem w Rabsztynie, mamy bliżej więc nie wypada się spóźnić ;) Jesteśmy 11 minut przed czasem, szybka sesja zdjęciowa i zjeżdżamy na parking równo z ratunkowozem ;)
Zamek w Rabsztynie - odbudowana brama i wieża strażnicza© noibasta
Zamek w Rabsztynie© noibasta
Zamek w Rabsztynie - widok z parkingu© noibasta
Setki nie było ale i tak było zajebiście ;) Co prawda to miała być słoneczna sobota ale słońce pożegnało nas między Podzamczem a Pilicą i jakoś nie chciało się już pojawić ;) Dziś (niedziela) jestem już odespany co skutkuje rozwlekłym wpisem ;)
.
Dystans80.45 km Teren11.55 km Czas04:14 Vœrednia19.00 km/h VMAX45.80 km/h Podjazdy677 m
Kalorie 3086 kcal Temp.32.0 °C
... powoli się rozkręcam ;)
Sobota, spotykamy się z Tomaszem pod TDZ i ruszamy wałami na czwórkę w planie na dzisiaj Siewierz, a co dalej się zobaczy :) Obaj mamy dzisiaj pewne ograniczenia czasowe więc musimy je uwzględniać na bieżąco w planowaniu trasy.
Na czwórkę docieramy szybko i bezproblemowo, do końca asfaltu i na czerwony szlak zamkowy do Siewierza.
Pierwszy postój planujemy na rynku, plan jest taki żeby zasilić tam nieco baterie i popić kawą ;) Niestety plany mają to siebie, że trzeba je modyfikować ;) Z zasileniem baterii nie było problemu zaatakowaliśmy całkiem sympatyczną piekarnię na rynku niestety o 9:20 o kawę było ciężko ;)
Następny etap Przeczyce do przejechania mamy krótki odcinek drogi krajowej 78 ... El Camino de la Muerte, masakra. Żeby nie dołączyć do sprasowanych na drodze jeży rezygnujemy z dojazdu do właściwego skrzyżowania i lądujemy w lesie z zamiarem przebicia na właściwą drogę. Udaje nam się w chmarze komarów ;)
Nad jeziorem konsumujemy resztę drożdżówek popijając je mrożoną herbatą w kawiarni z widokiem na molo ... widok i otoczenie jak wyjęte z 07 zgłoś się - odcinek "Hieny" ;)
Wokół zalewu Przeczycko-Siewierskiego nie jeździ się od tak sobie jak wokół Pogorii ;) rzeźbiąc po asfaltach docieramy do Kuźnicy Warężyńskiej, grzecznie przekraczamy drogę 86 i gruntową ścieżką wracamy na czwórkę.
Tu się żegnamy - limit czasowy Tomka się wyczerpał. Ja postanawiam jeszcze objechać czwóreczkę, ponieważ przeczytałem, że na ścieżce pojawiła się jakaś wyrwa jadę przez 'plac budowy' w Antoniowie. Zamykam pętlę i nawadniam się na Zielonej. Tu odczytuję komentarz Kosmy do mojego wczorajszego wpisu na liczniku mam 56 km ;) postanawiam jeszcze objechać trójkę, spory zacisk w pobliżu plaży ale reszta okrążenia zupełnie przyzwoicie do domu wracam naginając drogę jak się da. Ponieważ targ się jeszcze nie skończył zawracam i kieruję się ponownie pod TDZ. Na liczniku mam 71 km. Mam jeszcze ok 30 minut wolnego czasu, wrócę do domu zahaczając lekko o Sosnowiec, siła jest :) Docieram do granic Sosnowca i w zasadzie tutaj skończyła się sympatyczna wycieczka. W Sosnowcu mimo małego ruchu jakiś wyjątkowo śpieszący się debil wyprzedza na trzeciego pchając się wprost pod TIR'a. Rura mu zmiękła i uciekając przed rozpędzoną masą spycha mnie z drogi na pobocze. Wracam na asfalt, przyznaję straciłem panowanie (nad sobą) wyciągam się jak statuł (bo statua jest kobietą) i pozdrawiam miłego kierowcę niemieckiego samochodu międzynarodowym znakiem pokoju. Podniosło mi się ciśnienie, kończę zawartość bidonu i walę prosto do domu na liczniku 80km - było nie było życiówka ;) ale niedosyt jest ...
Na czwórkę docieramy szybko i bezproblemowo, do końca asfaltu i na czerwony szlak zamkowy do Siewierza.
O! Jest! Widzę! Droga... Chyba na Siewierz ;)© noibasta
Pierwszy postój planujemy na rynku, plan jest taki żeby zasilić tam nieco baterie i popić kawą ;) Niestety plany mają to siebie, że trzeba je modyfikować ;) Z zasileniem baterii nie było problemu zaatakowaliśmy całkiem sympatyczną piekarnię na rynku niestety o 9:20 o kawę było ciężko ;)
Siewierski rynek© noibasta
Następny etap Przeczyce do przejechania mamy krótki odcinek drogi krajowej 78 ... El Camino de la Muerte, masakra. Żeby nie dołączyć do sprasowanych na drodze jeży rezygnujemy z dojazdu do właściwego skrzyżowania i lądujemy w lesie z zamiarem przebicia na właściwą drogę. Udaje nam się w chmarze komarów ;)
Nad jeziorem konsumujemy resztę drożdżówek popijając je mrożoną herbatą w kawiarni z widokiem na molo ... widok i otoczenie jak wyjęte z 07 zgłoś się - odcinek "Hieny" ;)
Zalew Przeczycko-Siewierski© noibasta
Wokół zalewu Przeczycko-Siewierskiego nie jeździ się od tak sobie jak wokół Pogorii ;) rzeźbiąc po asfaltach docieramy do Kuźnicy Warężyńskiej, grzecznie przekraczamy drogę 86 i gruntową ścieżką wracamy na czwórkę.
Czarna Przemsza© noibasta
Pogoria IV na horyzoncie© noibasta
Tu się żegnamy - limit czasowy Tomka się wyczerpał. Ja postanawiam jeszcze objechać czwóreczkę, ponieważ przeczytałem, że na ścieżce pojawiła się jakaś wyrwa jadę przez 'plac budowy' w Antoniowie. Zamykam pętlę i nawadniam się na Zielonej. Tu odczytuję komentarz Kosmy do mojego wczorajszego wpisu na liczniku mam 56 km ;) postanawiam jeszcze objechać trójkę, spory zacisk w pobliżu plaży ale reszta okrążenia zupełnie przyzwoicie do domu wracam naginając drogę jak się da. Ponieważ targ się jeszcze nie skończył zawracam i kieruję się ponownie pod TDZ. Na liczniku mam 71 km. Mam jeszcze ok 30 minut wolnego czasu, wrócę do domu zahaczając lekko o Sosnowiec, siła jest :) Docieram do granic Sosnowca i w zasadzie tutaj skończyła się sympatyczna wycieczka. W Sosnowcu mimo małego ruchu jakiś wyjątkowo śpieszący się debil wyprzedza na trzeciego pchając się wprost pod TIR'a. Rura mu zmiękła i uciekając przed rozpędzoną masą spycha mnie z drogi na pobocze. Wracam na asfalt, przyznaję straciłem panowanie (nad sobą) wyciągam się jak statuł (bo statua jest kobietą) i pozdrawiam miłego kierowcę niemieckiego samochodu międzynarodowym znakiem pokoju. Podniosło mi się ciśnienie, kończę zawartość bidonu i walę prosto do domu na liczniku 80km - było nie było życiówka ;) ale niedosyt jest ...
Dystans34.97 km Teren6.60 km Czas01:56 Vœrednia18.09 km/h
Kalorie 1319 kcal SprzêtScott Aspect
Będzin - P3x2 - Będzin
Dąbrowa Górnicza koło Będzina tu pojawił się 15 czerwca 2013 roku około godz. 8:00 noibasta ;) Niczym nie zmącony spokój pierwszego okrążenia wprowadził go w błogi nastrój. Delikatnie marszczące się lustro wody, namioty wędkarzy niczym kokony jedwabników przyczepione na brzegu jeziora, pobrzękujące cicho elektroniczne sygnalizatory brań, wydające delfinie dźwięki echosondy *) ...
Jadąc w tym sielankowym otoczeniu pustą ścieżką rowerową w lusterku zobaczył błysk świateł, na pierwszy rzut oka żarówki H4, po chwili zastanowienia Philips Premium +30% more light ;)
Kilkanaście sekund później wyprzedził go biały furgon i zatrzymał się w pobliżu wiaty. Cicho otwarły się rozsuwane drzwi i wysypał się z niego oddział zamaskowanych mężczyzn w zielonych uniformach ... i jak kur... odpalili te swoje kosy pozostało tylko wracać do domu.
*) kiedy za łebka jeździłem z ojcem na ryby wieszaliśmy na gruntówkach białe pingle albo dzwonki z oprawek do żarówek ;) teraz to dopiero jest technologia wędkowania ;)
Jadąc w tym sielankowym otoczeniu pustą ścieżką rowerową w lusterku zobaczył błysk świateł, na pierwszy rzut oka żarówki H4, po chwili zastanowienia Philips Premium +30% more light ;)
Kilkanaście sekund później wyprzedził go biały furgon i zatrzymał się w pobliżu wiaty. Cicho otwarły się rozsuwane drzwi i wysypał się z niego oddział zamaskowanych mężczyzn w zielonych uniformach ... i jak kur... odpalili te swoje kosy pozostało tylko wracać do domu.
*) kiedy za łebka jeździłem z ojcem na ryby wieszaliśmy na gruntówkach białe pingle albo dzwonki z oprawek do żarówek ;) teraz to dopiero jest technologia wędkowania ;)
Cicho i spokojnie na Pogorii ... jeszcze ;)© noibasta