Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2013
Dystans całkowity: | 635.96 km (w terenie 97.90 km; 15.39%) |
Czas w ruchu: | 35:14 |
Średnia prędkość: | 18.05 km/h |
Maksymalna prędkość: | 49.79 km/h |
Suma podjazdów: | 1458 m |
Suma kalorii: | 11268 kcal |
Liczba aktywności: | 18 |
Średnio na aktywność: | 35.33 km i 1h 57m |
Więcej statystyk |
Dystans10.64 km Czas00:39 Vœrednia16.37 km/h VMAX30.53 km/h
SprzêtScott Aspect
takie nic, po buły
za gooorąco ... oddychało się jak w piekarniku
Dystans42.52 km Teren7.20 km Czas02:28 Vœrednia17.24 km/h VMAX38.88 km/h
SprzêtScott Aspect
uciekło mi rano :/
Plany jakieś w piątek robiłem ale rano zniknęło jak znikający punkt :/ nawet nie wiem kiedy, w końcu gdy już się zebrałem było gorąco i późno. Włączyłem szwędacza i pojechałem po Szweda, który pojawiał się we wpisach moich znajomych a ja go jeszcze nie miałem ;) ściągam również dwa arty związane z historią Bogucic - portrety Jerzego Kukuczki i Magika.
Znalazłem jeszcze mural Swanskiego z tej samej imprezy i różowego przebierańca ;)
Zawijając i klucząc wciągam jeszcze frytki i wracam do domu z poczuciem ... no właśnie nie wiem do końca jakie miałem poczucie ale zadowolony specjalnie nie byłem. Mogę jeszcze pokazać Skocura w SPA ;) Było dbane i czyszczone, później zajęliśmy się kociołkiem i już jeżdżone nie było ;)
Street Art Festival Katowice 2011© noibasta
Street Art Festival Katowice 2011© noibasta
Tajemniczy ogród - 0700team - Street Art Festival Katowice 2011© noibasta
Tajemniczy ogród - 0700team - Street Art Festival Katowice 2011© noibasta
Tajemniczy ogród - 0700team - Street Art Festival Katowice 2011© noibasta
Znalazłem jeszcze mural Swanskiego z tej samej imprezy i różowego przebierańca ;)
Street Art Festival Katowice 2011© noibasta
Przebieraniec ;)© noibasta
Zawijając i klucząc wciągam jeszcze frytki i wracam do domu z poczuciem ... no właśnie nie wiem do końca jakie miałem poczucie ale zadowolony specjalnie nie byłem. Mogę jeszcze pokazać Skocura w SPA ;) Było dbane i czyszczone, później zajęliśmy się kociołkiem i już jeżdżone nie było ;)
Skocur w SPA ;)© noibasta
Dystans37.57 km Teren4.00 km Czas02:08 Vœrednia17.61 km/h VMAX41.22 km/h
SprzêtScott Aspect
piątkowe szwędanie ;)
Miałem dzisiaj dzień sznupka ;) pojechałem na rekonesans do Sosnowca, później przez Dąbrowę na Pogorię, okrążenie i do domu. Kosma znalazła mi Mysz to prosz bardzo będzie nowy Szwedzki, a nawet dwa ;)
a to już Dąbrowa Górnicza
Gdybym robił wpisy na bieżąco napisałbym że robię przerwę od celowego szwędania się po miejscach dobrze rokujących bo mi średnia w lipcu spada ;) ale robię wpis z opóźnieniem więc wiem już, że znów włączy mi się szwędacz. Będzie też zagadka (dla tych którzy czytają do końca) iloma królikami zaowocowała dzisiejsza wycieczka ?
Szwedzki ...© noibasta
... nie maluje po pijaku ;)© noibasta
Skrzynka Szwedzka - Zagórze© noibasta
Zagłębiowski mural - Zagórze© noibasta
Rabbit© noibasta
Graffiti z dedykcją - Zagórze© noibasta
Dwa rabbity ;)© noibasta
a to już Dąbrowa Górnicza
Maska w masce ;) Dabrowa Górnicza© noibasta
Mailo w masce ;) Dąbrowa Górnicza© noibasta
Aż zachęca żeby przysiąść ;)© noibasta
Gdybym robił wpisy na bieżąco napisałbym że robię przerwę od celowego szwędania się po miejscach dobrze rokujących bo mi średnia w lipcu spada ;) ale robię wpis z opóźnieniem więc wiem już, że znów włączy mi się szwędacz. Będzie też zagadka (dla tych którzy czytają do końca) iloma królikami zaowocowała dzisiejsza wycieczka ?
Dystans35.64 km Teren12.00 km Czas02:08 Vœrednia16.71 km/h VMAX41.56 km/h
za Szwedem i cesarsko
Pojechałem w przeciwnym kierunku niż zwykle ;) W Sosnowcu ściągam wczesnego Szwedzkiego - powiem tylko, że mijałem go kiedyś codziennie ;) zresztą Kosma i Tomek też ;)
Później udaję się na poszukiwania w miejscach dobrze rokujących niestety bez szczególnego powodzenia. Trafiam tylko na obszar działania nocnej straży ale Antona Gorodeckiego nie spotkałem ;)
Ponieważ brakuje mi trochę terenu jadę szlakiem dawnego pogranicza na Trójkąt Trzech Cesarzy po drodze kilka razy wypuszczam Skocura na boki - nie wiedziałem, że pod nosem są takie fajne miejsca :)
Wczesny Szwedzki ;) wygląda jak Nu Pogodi ;)© noibasta
Później udaję się na poszukiwania w miejscach dobrze rokujących niestety bez szczególnego powodzenia. Trafiam tylko na obszar działania nocnej straży ale Antona Gorodeckiego nie spotkałem ;)
Straż nocna - szablonowa wrzuta© noibasta
Ponieważ brakuje mi trochę terenu jadę szlakiem dawnego pogranicza na Trójkąt Trzech Cesarzy po drodze kilka razy wypuszczam Skocura na boki - nie wiedziałem, że pod nosem są takie fajne miejsca :)
Staw Hubertus© noibasta
Staw nieznany - po drodze był :) też fajny© noibasta
Trójkąt Trzech Cesarzy z góry© noibasta
Trójkąt Trzech Cesarzy z dołu© noibasta
Dystans18.44 km Teren8.00 km Czas01:11 Vœrednia15.58 km/h
PIV spacerowym tempem
z Ładniejszą Połową spacerowym tempem objechaliśmy czwórkę, zwinęliśmy się jak komary się zaczęły do nas dobierać ;)
Dystans21.26 km Teren13.20 km Czas01:10 Vœrednia18.22 km/h VMAX33.51 km/h
SprzêtScott Aspect
przed śniadaniem
Dziewczyny się pakują, a ja schodzę im z widoku ;) szybko do Czerwonego Klasztoru i do Leśnicy uzupełnić zapasy studenckiej ;)
Sokolica, Wylizana i Sama Jedna© noibasta
Zbójnicki skok, podobno tutaj Janosik przeskoczył Dunajec uciekając przed Hajdukami© noibasta
Dystans102.44 km Czas05:55 Vœrednia17.31 km/h VMAX49.79 km/h Podjazdy940 m
Kalorie 4834 kcal
no i udało się ;)
udało się wyskoczyć na weekend, nawet przedłużony o wolny piątek ;) pojechaliśmy grupą, niestety z rowerem tylko ja. Tym razem odpuściłem Trzy Korony zostawiając je sobie na następny raz i postanowiłem wykorzystać sprzyjające warunki na dłuższą wycieczkę.
Ruszam rano w rozgrzewkowym tempie do Czerwonego Klasztoru, po drodze mijam tylko trójkę rowerzystów. Trasa jest łatwa i niezwykle atrakcyjna widokowo, niestety zdjęcia nie oddają tego jak należy ale będzie przynajmniej namiastka.
Już tu kiedyś byłem, w pamięci miałem klasztor po lewej stronie i mijam go za pierwszym razem, na szczęście kiedy dojechałem do ulicy pamięć wróciła ;)
Pierwszy postój robię sobie w schronisku pod Trzema Koronami w Sromowcach Niżnych, dociskam śniadanie gofrem ;) Mniej więcej w tym samym czasie Ładniejsza Połowa z drugą grupą wyrusza na Trzy Korony. Gdybym ruszył później lub oni wcześniej pewnie zawołałaby do mnie z góry w języku krecika ;)
Przez Sromowce Niżne i Wyżne lecę do Niedzicy może spotkam Brunhildę ;) Pierwszy poważniejszy podjazd przed samym zamkiem - poszło dobrze, na koronie zapory wyłapuję arta HD w 3D ;)
Sporo ludzi więc nie pcham się z rowerem na zamek, śmigam na przystań gdzie zamierzam usadzić Skocura i siebie w gondoli i popłynąć do Czorsztyna.
Bilet dla mnie i Skocura kosztuje raptem 6 zł - jestem mile zaskoczony ;)
W Czorsztynie na bardzo przyjemnym tarasie nad jeziorem w cieniu ruin zamku zatrzymuję się na ekspresową kawę :) Zwiedzanie ruin odpuszczam też już tu byłem ;) poza tym dobijające co rusz gondole i statek wycieczkowy dostarcza tłumy turystów.
Wiem, że czeka mnie teraz podjazd, zaczynam z grubej rury ale z metra na metr jej średnica się zmniejsza :D Suma summarum pokonuję ten podjazd fifty/fifty ;) jedno fifty na kole drugie fifty z buta ... dla mnie ten podjazd był jak Mont Ventoux ;)
Za to kiedy już byłem na górze ... długi, rekompensujący wszystkie trudy zjazd, niestety jechałem dość szybko więc i subiektywnie szybko się skończył ;) dojeżdżam do skrzyżowania z drogą 969 i kieruję się do Krościenka. Ten odcinek był masakryczny, duży ruch, widząc w lusterku tiry, które nie przykładały się za bardzo do zachowania przepisowego odstępu od rowerzysty kilka razy chcąc nie chcąc uciekam na pobocze, a i tak zmagam się z podmuchami :/
Nie zatrzymując się w Krościenku kieruję się do Tylmanowej na wiszący most i po koleżków, których zauważyliśmy w drodze do Szczawnicy ;) jazda tą drogą również nie należy do najprzyjemniejszych ale na szczęście przy pierwszym moście udaje się przeskoczyć na drugą stronę rzeki i większą część trasy pokonać w komfortowych warunkach. Trochę się naszukałem bo trudno było mi trafić ich od strzału od tej strony ale się udało ;)
Kiedy miałem już uwiecznione to czego tu szukałem wracam do Szczawnicy, organizm domaga się jakiejś wrzuty ;) Zatrzymuję się w Karczmie u Madejów, zamawiam żur w chlebie z kiełbasą i jajkiem, który pochłaniam w błyskawicznym tempie razem z naczyniem ;) poprawiam zimną colą i rzecz jasna kawą ;) na liczniku mam 67km, nokia która robi za rejestrator trasy kończy żywot. Tzn żywot kończy bateria ;) Czas zainwestować w jakiegoś powerpacka, od karczmy trasa jest już rysowana
Wracając do sedna tarczy ... Reszta ekipy zaczyna spływać przełomem Dunajca więc mam jeszcze co najmniej 1,5 godziny. Decyzja zapada szybko, jadę do Jaworek i Doliny Białej Wody, co prawda cały czas pod górkę ale za to wizja powrotu napawa optymizmem. Tu już idzie mi bardzo dobrze, trzymam tempo i pokonuję trasę bez zatrzymywania się, potrzebowałem tego obiadu. Doliną wędruję do bacówki zatrzymując się na fotki i po nawodnieniu się podejmuję decyzję o powrocie żeby spotkać się z wodniakami ;)
Jestem pierwszy, nie wiem jakim składem płyną polskim czy słowackim więc wyjeżdżam naprzeciw monitorując tratwy ;) w ten sposób ponownie dzisiaj docieram do granicy tym razem jadę w stronę Leśnicy, mijam po lewej Wylizaną i dostaję wiadomość "wysiedliśmy" zawijam i ruszam na słowacką przystań na której nie ma mojej grupy i pędzikiem na naszą, spotykamy się na moście. Na liczniku ~93km, dopingowany przez Ładniejszą Połowę ruszam na dwa rozciągnięte kółka nad Grajcarkiem i jest setka, seteczka, setunia :D pierwsza (rowerowa) w życiu ;) z nadwyżką na ewentualny błąd pomiaru +/- 2%
Życiówkę uczciliśmy w Kocim Zamku ;) track częściowo zarejestrowany, częściowo dorysowany, dokrętki już nie rysowałem ale uwieczniłem sobie licznik ;)
Dodatkowo od dziś mogę obiecywać ... gruszki na wierzbie ;) bo wiem gdzie rosną ;)
Ruszam rano w rozgrzewkowym tempie do Czerwonego Klasztoru, po drodze mijam tylko trójkę rowerzystów. Trasa jest łatwa i niezwykle atrakcyjna widokowo, niestety zdjęcia nie oddają tego jak należy ale będzie przynajmniej namiastka.
Droga do Czerwonego Klasztoru© noibasta
Już tu kiedyś byłem, w pamięci miałem klasztor po lewej stronie i mijam go za pierwszym razem, na szczęście kiedy dojechałem do ulicy pamięć wróciła ;)
Czerwony Klasztor - wewnętrzny dziedziniec© noibasta
Trzy Korony z kładki w Sromowcach Niżnych© noibasta
Pierwszy postój robię sobie w schronisku pod Trzema Koronami w Sromowcach Niżnych, dociskam śniadanie gofrem ;) Mniej więcej w tym samym czasie Ładniejsza Połowa z drugą grupą wyrusza na Trzy Korony. Gdybym ruszył później lub oni wcześniej pewnie zawołałaby do mnie z góry w języku krecika ;)
Trzy Korony - widok ze schroniska pod Trzema Koronami ;)© noibasta
Przez Sromowce Niżne i Wyżne lecę do Niedzicy może spotkam Brunhildę ;) Pierwszy poważniejszy podjazd przed samym zamkiem - poszło dobrze, na koronie zapory wyłapuję arta HD w 3D ;)
Trójwymiarowe malowidło na koronie zapory w Niedzicy© noibasta
Dwa zamki Niedzica i Czorsztyn widok z zapory© noibasta
Zamek w Niedzicy, do północy daleko, Brunhildy nie widać ;)© noibasta
Sporo ludzi więc nie pcham się z rowerem na zamek, śmigam na przystań gdzie zamierzam usadzić Skocura i siebie w gondoli i popłynąć do Czorsztyna.
Bilet dla mnie i Skocura kosztuje raptem 6 zł - jestem mile zaskoczony ;)
Skocur tzn. rower wodny ;)© noibasta
Ruiny zamku w Czorsztynie widok od strony zalewu© noibasta
W Czorsztynie na bardzo przyjemnym tarasie nad jeziorem w cieniu ruin zamku zatrzymuję się na ekspresową kawę :) Zwiedzanie ruin odpuszczam też już tu byłem ;) poza tym dobijające co rusz gondole i statek wycieczkowy dostarcza tłumy turystów.
Wiem, że czeka mnie teraz podjazd, zaczynam z grubej rury ale z metra na metr jej średnica się zmniejsza :D Suma summarum pokonuję ten podjazd fifty/fifty ;) jedno fifty na kole drugie fifty z buta ... dla mnie ten podjazd był jak Mont Ventoux ;)
Za to kiedy już byłem na górze ... długi, rekompensujący wszystkie trudy zjazd, niestety jechałem dość szybko więc i subiektywnie szybko się skończył ;) dojeżdżam do skrzyżowania z drogą 969 i kieruję się do Krościenka. Ten odcinek był masakryczny, duży ruch, widząc w lusterku tiry, które nie przykładały się za bardzo do zachowania przepisowego odstępu od rowerzysty kilka razy chcąc nie chcąc uciekam na pobocze, a i tak zmagam się z podmuchami :/
Nie zatrzymując się w Krościenku kieruję się do Tylmanowej na wiszący most i po koleżków, których zauważyliśmy w drodze do Szczawnicy ;) jazda tą drogą również nie należy do najprzyjemniejszych ale na szczęście przy pierwszym moście udaje się przeskoczyć na drugą stronę rzeki i większą część trasy pokonać w komfortowych warunkach. Trochę się naszukałem bo trudno było mi trafić ich od strzału od tej strony ale się udało ;)
Wiszący most w Tylmanowej© noibasta
Franek Mysza, Skocur i Zbigniew Kot w nad Dunajcem ;) trafienie na wyjeździe - podwójne ;)© noibasta
Kiedy miałem już uwiecznione to czego tu szukałem wracam do Szczawnicy, organizm domaga się jakiejś wrzuty ;) Zatrzymuję się w Karczmie u Madejów, zamawiam żur w chlebie z kiełbasą i jajkiem, który pochłaniam w błyskawicznym tempie razem z naczyniem ;) poprawiam zimną colą i rzecz jasna kawą ;) na liczniku mam 67km, nokia która robi za rejestrator trasy kończy żywot. Tzn żywot kończy bateria ;) Czas zainwestować w jakiegoś powerpacka, od karczmy trasa jest już rysowana
Wracając do sedna tarczy ... Reszta ekipy zaczyna spływać przełomem Dunajca więc mam jeszcze co najmniej 1,5 godziny. Decyzja zapada szybko, jadę do Jaworek i Doliny Białej Wody, co prawda cały czas pod górkę ale za to wizja powrotu napawa optymizmem. Tu już idzie mi bardzo dobrze, trzymam tempo i pokonuję trasę bez zatrzymywania się, potrzebowałem tego obiadu. Doliną wędruję do bacówki zatrzymując się na fotki i po nawodnieniu się podejmuję decyzję o powrocie żeby spotkać się z wodniakami ;)
Dolina Białej Wody© noibasta
Dolina Białej Wody© noibasta
Dolina Białej Wody ostatni postój na fotkę© noibasta
Jestem pierwszy, nie wiem jakim składem płyną polskim czy słowackim więc wyjeżdżam naprzeciw monitorując tratwy ;) w ten sposób ponownie dzisiaj docieram do granicy tym razem jadę w stronę Leśnicy, mijam po lewej Wylizaną i dostaję wiadomość "wysiedliśmy" zawijam i ruszam na słowacką przystań na której nie ma mojej grupy i pędzikiem na naszą, spotykamy się na moście. Na liczniku ~93km, dopingowany przez Ładniejszą Połowę ruszam na dwa rozciągnięte kółka nad Grajcarkiem i jest setka, seteczka, setunia :D pierwsza (rowerowa) w życiu ;) z nadwyżką na ewentualny błąd pomiaru +/- 2%
Życiówkę uczciliśmy w Kocim Zamku ;) track częściowo zarejestrowany, częściowo dorysowany, dokrętki już nie rysowałem ale uwieczniłem sobie licznik ;)
Setka, seteczka, setunia ;)© noibasta
Dodatkowo od dziś mogę obiecywać ... gruszki na wierzbie ;) bo wiem gdzie rosną ;)
Gruszka na wierzbie - ha! ;)© noibasta
Dystans32.71 km Teren7.30 km Czas01:38 Vœrednia20.03 km/h VMAX40.31 km/h
SprzêtScott Aspect
Będzin - PIIIx2 - Będzin
Wczoraj skocur wisiał na lidlowym stojaku, a ja niczym serwisant dłubałem mu w różnych zakamarkach ;) no to jak mu już podłubałem to dzisiaj sprawdziłem czy niczego nie popsułem ;) W maju walczyłem z pykaniem sztycy, przesmarowanie shimanowskim anti seize i pozostałe zabiegi wystarczyły na ok. 250km ciszy, po jurajskim oriencie pykaCZu powrócił ;) Po wyczyszczeniu roweru zamieniłem pastę shimano na smar montażowy finish line (z miedzią) przez ~700km nie ruszałem rury - spisał się doskonale, bez dźwięków i opadania sztycy - przetestowałem i mogę polecić :)
Dystans67.17 km Czas03:44 Vœrednia17.99 km/h
SprzêtScott Aspect
darz mur! ;)
Ruszam skoro świt czyli ok 11:30 ;) zapodaję sobie na rozgrzewkę krótki i radosny 12% podjazd na górki małobądzkie ... głupi pomysł ale daje radę nie spadając z roweru ;) W Czeladzi czeka nowa sztuka, a i trochę starej się załapało ;)
jeszcze kilka fotek wrzuciłem na pbs
Krążę trochę szukając Szwedzkiego, którego szukam bezskutecznie od jakiegoś czasu ale i tym razem się nie udało, możliwe że już go coś przykryło ... z Czeladzi ruszam do Grodźca, niestety nie było warunków do eksploracji cementowni.
A wiem, że ten on tam jest ... ;)
Przez Gródków, Łagiszę, Sarnów, Preczów i Marianki na Pogorię i pętla na czwórce. Całą drogę towarzyszy mi wmordewind na Pogorii spotykam takich, którym to bardzo pasuje ;)
Po zamknięciu pętli CafeMobil na trójce i wyruszam w stronę domu, chciałem pojechać inaczej ... z Zielonej ruszam na Limanowskiego, pomyślałem, że wzdłuż torów dostanę się na Ksawerę, być może gdyby nie ostatnie deszcze byłoby to możliwe - niestety jestem zmuszony się wycofać, przez tory wbijam na zarośniętą ścieżkę ale kończy się przy bramie tlenowni chyba należącej do Huty Bankowa.
Wracam i obieram kurs na centrum DG, po drodze strzelam jeszcze dwie foty i już bez kombinowania Sobieskiego i Kołłątaja wracam do Będzina.
Na wysokości Warpia zatrzymuję się jeszcze przy starej stacji transformatorowej
i już bez przystanków, poza jednymi światłami ;) na obiad. Rano, przed wyjazdem, zanabyłem drogą kupna stojak serwisowy w Lidlu i jak nie padnę to go jeszcze dzisiaj przetestuję ;)
Czeladź 2009 - Stań pod murem vol.3© noibasta
Czeladź 2013 "Stań pod murem" vol.7© noibasta
Czeladź 2013 "Stań pod murem" vol.7© noibasta
Czeladź 2013 "Stań pod murem" vol.7© noibasta
jeszcze kilka fotek wrzuciłem na pbs
Krążę trochę szukając Szwedzkiego, którego szukam bezskutecznie od jakiegoś czasu ale i tym razem się nie udało, możliwe że już go coś przykryło ... z Czeladzi ruszam do Grodźca, niestety nie było warunków do eksploracji cementowni.
A wiem, że ten on tam jest ... ;)
Cementownia Grodziec© noibasta
Cementownia Grodziec© noibasta
Przez Gródków, Łagiszę, Sarnów, Preczów i Marianki na Pogorię i pętla na czwórce. Całą drogę towarzyszy mi wmordewind na Pogorii spotykam takich, którym to bardzo pasuje ;)
Kitesurferzy nie narzekali na warunki ;)© noibasta
Windsurferzy też nie ;)© noibasta
Po zamknięciu pętli CafeMobil na trójce i wyruszam w stronę domu, chciałem pojechać inaczej ... z Zielonej ruszam na Limanowskiego, pomyślałem, że wzdłuż torów dostanę się na Ksawerę, być może gdyby nie ostatnie deszcze byłoby to możliwe - niestety jestem zmuszony się wycofać, przez tory wbijam na zarośniętą ścieżkę ale kończy się przy bramie tlenowni chyba należącej do Huty Bankowa.
Tlenownia huty Bankowa ?© noibasta
Wracam i obieram kurs na centrum DG, po drodze strzelam jeszcze dwie foty i już bez kombinowania Sobieskiego i Kołłątaja wracam do Będzina.
Real hip-hop never die - fragment, całość na photobikestats.eu ;)© noibasta
Przyczajona ;)© noibasta
Na wysokości Warpia zatrzymuję się jeszcze przy starej stacji transformatorowej
Stacja transformatorowa KWK Paryż© noibasta
i już bez przystanków, poza jednymi światłami ;) na obiad. Rano, przed wyjazdem, zanabyłem drogą kupna stojak serwisowy w Lidlu i jak nie padnę to go jeszcze dzisiaj przetestuję ;)
Dystans24.69 km Teren5.30 km Czas01:17 Vœrednia19.24 km/h VMAX32.97 km/h
SprzêtScott Aspect
kontrubas jest instrumentum ciężkim ;)
przy okazji przetestowałem kontrubas tfu.. kontrapas byli tam już wszyscy - byłem i ja ;)
no i arcik pominięty wczoraj - żeby było po co jechać dzisiaj ;)
no i arcik pominięty wczoraj - żeby było po co jechać dzisiaj ;)
Street Art DG 2012 Mona Tusz & Raspazjan© noibasta