Wpisy archiwalne w kategorii

video

Dystans całkowity:844.69 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:53:35
Średnia prędkość:15.76 km/h
Maksymalna prędkość:41.76 km/h
Suma podjazdów:110 m
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:64.98 km i 4h 07m
Więcej statystyk
Dystans53.78 km Czas02:52 Vœrednia18.76 km/h VMAX29.05 km/h Podjazdy110 m
SprzêtScott Aspect
116 - Mgliście i zajebiście ;)
Kategoria po okolicy, video
chłodno, ale fajnie :)

mgliście i zajebiście ;)
mgliście i zajebiście ;) © noibasta

z każdą chwilą widoczność była lepsza ...
z każdą chwilą widoczność była lepsza ... © noibasta

i lepsza ;)
i lepsza ;) © noibasta

aaa no i jest odcinek z KUR'u 2018

Dystans47.39 km Czas02:24 Vœrednia19.75 km/h VMAX34.71 km/h
SprzêtScott Aspect
38 - klasyka ciąg dalszy ...
Kategoria po okolicy, video
pojechałem trochę pobawić się kamerą z nowym minutnikiem ;) 

Rano w lesie
Rano w lesie © noibasta

I trochę zabawy z kamerką ;)
I trochę zabawy z kamerką ;) © noibasta


Dystans84.82 km Czas05:29 Vœrednia15.47 km/h VMAX36.00 km/h
SprzêtScott Aspect
41 - KUR 2016 - Stary Folwark -> Augustów
Dziś ok. 8:00 byliśmy już na szlaku, ponieważ Tomek wczoraj miał lenia wykorzystał stację naprawczą przy Muzeum Wigier, nasmarował łańcuch i dobił luftu. Przy tej stacji jest bardzo fajna rura ;) rura pewnie w założeniu stanęła jak ładowarka do e-bików, ale można podładować i telefon. Nie wiem tylko czy działa cały czas czy tylko w godzinach pracy Muzeum Wigier, wydaje mi się, że kiedy przejeżdżaliśmy tędy wczoraj wieczorem nie była aktywna tzn. nie świeciła zielona obręcz ;)  Po 10 km zrobiliśmy przerwę na kawę i zdjęcia przy klasztorze w Wigrach.
Do Augustowa jedziemy cały czas Green Velo, sporo odcinków leśnych generalnie dobrej jakości choć przyznam, że liczyłem na to że jadąc wzdłuż Czarnej Hańczy i Kanału Augustowskiego będziemy mieli z nimi więcej kontaktu wzrokowego ;) Jadąc przez Studziany Las zauważyliśmy tabliczkę wskazującą MOR po drugiej stronie rzeki, przejechaliśmy przez most i po drugiej stronie napotkaliśmy najlepszy punkt żywieniowy na całej trasie :) Na poboczu siedziała starsza pani obok leżał rower, a przed nią w wiklinowym koszyku tak wypasione jagodzianki, że głowa mała. Z porannego domowego wypieku, przyjęliśmy po dwie od strzału i po jednej na drogę :D
Mijając się z rzeką często widzimy kajakarzy, wyjechaliśmy z lasu prosto na przepuszczanie łodzi w śluzie ale filmik z tego obrobię później ;) i tak dokulaliśmy się do Augustowa, tradycyjnie wizyta w IT,  ogarnięcie noclegu - tym razem domek 50 zł/os, wszystko jest - łącznie z tarasem ;) trochę ciasno ale rowery wprowadzamy na noc do środka. Na kolację kiszka ziemniaczana i mecz - jak określają wynik komentatorzy - "zwycięski remis" ;)
Mieliśmy na jutro plany  pojechać w stronę Białobrzegów ale ciągle dostajemy ostrzeżenia o burzach i nawałnicach w piątek ... zapowiada się lipa.



Zaplecze techniczne na green velo - Stary Folwark © noibasta

Nad Wigrami © noibasta

Wigry - Klasztor © noibasta

WPN - ekspozycja Historia i tradycje rybołówstwa nad Wigrami © noibasta

Wigierski Park Narodowy © noibasta

Nad Czarną Hańczą © noibasta

Augustów © noibasta

Dystans70.88 km Czas04:49 Vœrednia14.72 km/h VMAX34.22 km/h
SprzêtScott Aspect
38 - KUR 2016 - Węgorzewo -> Kruklanki
Dziś postanawiamy uwolnić się trochę od GV, planujemy czerwonym rowerowym dookoła Mamr dostać się do Mamerek, zwiedzić bunkier Kwatery Głównej Niemieckich Wojsk Lądowych i ruszyć dalej na Giżycko i Kruklanki.
Przed wyjazdem odwiedzamy jeszcze Informację Turystyczną i zaopatrujemy się w atlasy dla tego rejonu, w przeciwieństwie do map w atlasach są oznaczone MORy. Sam atlas ale nie jest zbyt wygodny w użytkowaniu - za to do planowania tras - jak znalazł.
Z Węgorzewa wyjeżdżamy czerwonym i jedziemy nim do Trygortu z fajnego szutru czerwony szlak zmienił się nagle w "glinianego mordercę bagażników" więc z powodu wiezionego obciążenia wróciliśmy na GV w Trygorcie i przejechaliśmy nim kawałek do MOR'a ma rondzie.

Jezioro Mamry - Zwierzyniecki Róg © noibasta

Stąd asfaltem kierujemy się na Mamerki - bilet obejmuje zwiedzanie bunkra łączności, wstęp do muzeum kanału mazurskiego - repliki U-Boota i wieżę widokową. Rowery mogliśmy przypiąć przy wejściu w zasięgu pani sprzedającej bilety. Przeszliśmy ekspozycję,  razem z U-Bootem i Wunderwaffe ... dodatkowo Tomek zaliczył wieżę widokową, ja chyba odzwyczajam się od chodzenia, na schodach zaczynam odczuwać kolano - podczas jazdy jest wszystko ok ;) wniosek ? Nie chodzić ;)

Dalej trzymamy się czerwonego, docieramy do rezerwatu przyrody Sztynort - szlak robi się coraz węższy i stopniowo zanika, pozostają tylko oznaczenia na drzewach. Jest nieprzejezdny, rowery taszczymy przez powalone drzewa i kłody. Tracimy blisko 40 minut żeby przebyć 2,5 km - przygoda ;) Bez sakw byłoby nawet zabawnie ;)

Szlak czerwony - rezerwat przyrody Sztynort © noibasta

W Harsz-Kolonii w tawernie robimy sobie przerwę na kawę i Łakotki na drugie śniadanie, paczka pękła w 1,5 minuty ;) Po kolejnych 28km jesteśmy w Giżycku i uderzamy na Twierdzę Boyen. Kasa biletowa już w bramie - jedyną przeszkodą jest to, że nie możemy wejść z rowerami na dziedziniec - lipa, pozostawienie rowerów z sakwami za murem nie wchodzi w grę.

Twierdza Boyen © noibasta

Jedziemy do portu, tu spotykamy się z wczoraj poznanymi kolegami z Rybnika, ich przejazd tu się kończy, szykują się już do powrotu i ogarniają PKP. My robimy sobie przerwę na kawę i mazurskie dzyndzałki ja tradycyjnie z hryczką i skrzeczkami ;) 

Giżycko - port i fajna łódź :) pływałbym © noibasta

Z Giżycka jedziemy do Kruklanek - baza noclegowa jest na bogato, można wybierać. Zatrzymujemy się w bardzo przyjemnej agroturystyce, 40zł/os, duży pokój, czajnik, mikrofala, ciepła woda i grzejące kaloryfery. Zostawiamy sakwy i jedziemy na zburzony most nad rzeką Sapiną, był wysadzany dwukrotnie pierwszy raz podczas I WŚ przez Niemców, odbudowany i wysadzony ponownie we wrześniu 45 r. przez okolicznych mieszkańców którzy liczyli na to że zapobiegnie to dalszej grabieży tych terenów przez wojska radzieckie.

Kruklanki - zawalony most cz.1 © noibasta
Kruklanki - zawalony most cz.2 © noibasta




Dystans73.11 km Czas04:15 Vœrednia17.20 km/h VMAX35.69 km/h
SprzêtScott Aspect
35 - KUR 2016 - Frombork -> Lelkowo
Piątek rysuje się w 256 odcieniach szarości wieje i pada a kapitan Anity na dzień dobry rzucił nam kłodę pod kola. Planowany na 9:30 rejs został odwołany, co do rejsu drugim statkiem o 10:30 nie ma jeszcze informacji, a Frombork czeka. W końcu okazuje się, że Jack Sparrow podejmuje wyzwanie. Spora grupa kuracjuszy biletami po 30 zyla chyba przekonała kapitana drugiej jednostki, ze utrzyma wiatr w ryzach ;) Do tego bilansu dołożyliśmy nasze skromne 45 zyla od głowy (30 głowa + 15 rower) i płyniemy.
Po  mniej więcej 1,5-godzinnym rejsie jesteśmy we Fromborku, oglądamy wzgórze katedralne, robimy foty i w dobrym miejscu widokowym delektujemy się kawą i tarta. To ze nie odpłynęliśmy o czasie to już nie nasza wina więc nie ma powodu żeby sobie odmawiać przerwy ;) To w końcu KUR czas jazdy na luziku. Ruszamy wytyczonym trakiem i mamy pierwszy kontakt z Green Velo .... no, no - zaczyna się obiecująco. Krótki przejazd przez las i napotykamy MOR'a - full wypas, nawet tojka była, w takich warunkach to i nocleg można zaliczyć w kryzysowej sytuacji ;) Jedziemy cały czas szlakiem wzdłuż Zalewu Wiślanego do Starej Pasłęki - droga z płyt ale jedzie się bardzo przyzwoicie. Dalej przez Braniewo (do Braniewa przyjemny szuterek) - tu gubimy na chwilę GV ale po chwili wracamy na ścieżkę - jest kolejny MOR - tym razem zlokalizowany w pobliżu stadionu i osiedla - to już pewnie nie taka spokojna miejscówka. Bez zbędnych przerw jedziemy dalej w kierunku Pieniężna ale przerwa żywieniowa na przystanku w Dywitach była niezbędna ;) niestety ciągle goni nas deszcz. W Pieniężnie chcemy zobaczyć most kolejowy nad Wałszą - podobno najwyższy czynny most kolejowy w Polsce (28 metrów i 157 metrów długości) i ruiny zamku Kapituły Warmińskiej. O ile z mostem wyszło połowicznie - bo jego większą część zasłaniały liście a zdjęcia z góry były nieco ryzykowne bo uciekać nie ma gdzie ;) to z ruinami zamku zaliczyliśmy klapę - teren zamknięty i zagrodzony, co prawda lokalsi mówili o jakiejś bliżej nie zlokalizowanej dziurze w siatce ale ponieważ zaczynało grzmieć i padać nie szukaliśmy jej zbyt dokładnie. Chwilę postaliśmy pod zadaszeniem przy sklepie, najbliższy nocleg jaki znaleźliśmy w necie dla tej lokalizacji to agroturystyka w Lelkowie - szybki telefon i jest ok, możemy przekimać, skracamy trasę asfaltem i na chwilę porzucamy GV. Rowery w szopie z kurami full agro, ciepła woda jest, kuchnia dostępna - 30 zł/os. Zwiedzamy jeszcze Lelkowo i jedyny dostępny bar - czynny do 20:00. Sklepy już pozamykane - jest cicho i sennie.
W herbie Lelkowa przyuważyliśmy wilkora ;) kraina północy pełną gębą ;) kibicuje Starkom to czuję się jak u siebie ;) 



Trudny początek © noibasta


Frombork - wzgórze katedralne © noibasta

Frombork - wzgórze katedralne cd © noibasta

Frombork - wzgórze katedralne cdcd © noibasta

Dzień 2 - migawki z trasy © noibasta


Most kolejowy nad Wałszą © noibasta

Lelkowo ;) stolica północy © noibasta


Dystans70.63 km Czas04:08 Vœrednia17.09 km/h VMAX41.76 km/h
SprzêtScott Aspect
34 - KUR 2016 - Gdańsk -> Krynica Morska
O 6:30 spotykamy się z Tomkiem pod dworcem w Sosnowcu. Tegoroczny KUR przewiduje luźne wariacje na temat GreenVelo. Mamy jeszcze chwilę do odjazdu pociągu więc zaopatrujemy się w drożdżówki i spokojnie udajemy się na peron - w moim wykonaniu spokojnie oznacza z sapaniem i potem na czole - niestety geo i chwytność skocura nie czyni go wysoce komfortowym w przypadku przenoszenia go z sakwami ;)
Szczerze przyznam ze pendolino tez nie jest ze skocurem (a chyba w ogóle z rowerami 28/29") kompatybilne. Powiesić co prawda się da ale kierownica stanowi nie lada wyzwanie dla przechodzących pasażerów - no chyba że wszyscy byliby wzrostu Tyriona Lannistera, lub byłby to wagon dla dzieci do lat 10-ciu. Ponieważ były tylko nasze dwa rowery stały we wnęce, później dołączył do nich spacerowy wózek ale spokojnie się pomieściliśmy - liczba półek na bagaże przy takim rozwiązaniu nie uległa zmianie, ale dostępne były tylko te na górze co wywoływało kwękanie pasażerów, na "panoszące się wszędzie rowery".
Równo 12:19 jesteśmy w Gdańsku, tu pendek zalicza plusa, bo jest na czas. Na rozruch zapodajemy sobie kawę w McD, na pokładzie premium pendolino była tylko rozpuszczalna, a w warsie był zepsuty ekspres - w PKP jak w misiu - chodzi o to żeby plusy nie przesłoniły nam minusów ;) 

Ponieważ po zeszłorocznej trasie R10 mamy głód morza zaczniemy od wizyty w Krynicy Morskiej. Przejazd przez Gdańsk skracamy więc do minimum trochę klucząc bo jest tu trochę trwających remontów i wymuszonych objazdów. Przez most nad Martwą Wisłą wjeżdżamy na wyspę Sobieszewską - z rozpędu przejechaliśmy przez most, a on jakiś składany jest z płyt powodujących duże uskoki - Tomek gubi sakwę ale po chwili wszystko już jest na miejscu i ruszamy dalej. Hak od jego meridy stracił gdzieś ząbek i opadająca sakwa będzie o sobie co jakiś czas przypominać - oczywiście jeśli akurat nie będzie przytrytytkowana ;) Przeprawą promową Świbno Mikoszewo dostajemy się na prawy brzeg Wisły i mierzeją wiślaną z jednym postojem na popas w Stegnie jedziemy do Krynicy Morskiej. kwaterujemy się vis a vis przystani z której rano zamierzamy popłynąć do Fromborka, ciepła woda jest, czajnik jest, rowery w pokoju - 50 zł/os. Szybka toaleta i idziemy rozluźnić mięśnie ;)



Dzień 1 - migawki z trasy © noibasta


Krynica Morska - port rybacki © noibasta

Chillout ;) © noibasta

*) dystans z dojazdem na dworzec w S-cu
Dystans75.72 km Czas05:18 Vœrednia14.29 km/h VMAX35.09 km/h
SprzêtScott Aspect
dzień 4 - Darłówko - Rowy
Kategoria grupony, On tour ..., video, R-10
Wyjeżdżając z Darłówka opuszczamy R10 i próbujemy przejechać mierzeją między morzem, a jeziorem Kopań tym razem się i udało, widoki pierwsza klasa. Wyjeżdżając z Darłówka porzućcie R10, nie jedźcie tą drogą ;) wybierzcie mierzeję - naprawdę warto

Po lewej Bałtyk po prawej j. Kopań - polecam ten odcinek © noibasta

Plaża w okolicach Darłówka © noibasta

Plaża w okolicach Orzechowa © noibasta
W Jarosławcu przerwa na kawę, w tawernie przy porcie rybackim. Przed nami zamknięta strefa wojskowa, którą objeżdżamy przez Jezierzany i Łącko robiąc krótki postój nad jeziorem Wicko, za wodą słychać strzały więc trzymamy się R10 i trafiamy na remontowany odcinek szlaku. Od razu rzuca się w oczy, że remont jest prowadzony w nowej technologii tzw. metoda swobodnego kształtowania. W skrócie dla laika wygląda to na zupełnie niekontrolowanie i chaotycznie - ale tak nie jest. Wprawny projektant i zdolny inżynier jest w stanie tak usunąć starą nawierzchnię, tak przeorać odkryte grunty, tak powalić rosnące na skraju szlaku drzewa, że - choć to niewiarygodne - pozostaje tylko poczekać aż samo się ułoży. Niestety trafiliśmy na ten odcinek mniej więcej w połowie okresu drogoformowania i nie mogliśmy podziwiać efektu końcowego, trzeba jeszcze poczekać ;) Mimo wszystko dziękujemy Ci STRABAG za wleczone ;)
Od Jarosławca mijamy się z rowerzystą z ekipy podróżującej na trasie Pniów-Świnoujście-Hel, ostatecznie nasze drogi rozjechały się w Ustce - pozdrawiamy!

Na promenadzie przerwa na ciasto drożdżowe z dżemorem (poza kabanosami i ciepłą kolacją to podstawa naszego żywienia) niestety w akompaniamencie kafarów wbijających pale falochronu. Współczuję tym, którzy wzięli pokoje z widokiem na morze i promenadę ;)
Dalej jedziemy do Rowów, na chwilę zupełnie przypadkiem ;) gubimy szlak ale już po chwili mamy go znów pod kołami, utwardzoną gruntówką, piachem i fatalnymi płytami docieramy na miejsce w niezłym czasie. Na tym odcinku mijamy się kilka razy z czteroosobową grupą również jadącą na Hel, dziś z jednym z kolegów trafiliśmy na siebie na forumrowerowe.org - świat jest mały - pzdr!
W Rowach zeszło nam trochę na szukaniu noclegów ale za to te które znaleźliśmy ... nie dość że najtańsze jak do tej pory to w takim full wypasie, że przez głowy przeleciało nam żeby zostać na dwa dni :D


Jarosławiec - port © noibasta

Latarnie w Jarosławcu (lewa) i w Ustce © noibasta

Stary młyn w Rowach, jadąc R10 widać go z daleka © noibasta

Rowy - plaża © noibasta





CDN.  
Dystans86.43 km Czas05:54 Vœrednia14.65 km/h VMAX28.55 km/h
SprzêtScott Aspect
dzień 3 - Ustronie Morskie - Darłówek
Kategoria grupony, On tour ..., video, R-10
Ruszamy w założonej bramce czasowej jedziemy przez Gąski proponowaną lokalizację elektrowni jądrowej, cały czas towarzyszą nam banery "NIE dla atomu", "Turystyka TAK atom NIE" , "Atom STOP - Region Turystyczny" ale banery to nie wszystko, miejscowy proboszcz poszedł krok dalej – trafiamy na antyatomową kapliczkę.

Antyatomowa kapliczka © noibasta

Gąski - latarnia © noibasta

Jadę i nachodzi mnie myśl ... z punktu widzenia człowieka otoczonego elektrowniami, elektrociepłowniami, hałdami  (a i jakaś pracująca huta się trafi od czasu do czasu) zastanawiam się dlaczego beneficjenci naszego wdychania „powietrza które widać” czyli gminy atrakcyjne turystycznie chcą pobierać opłatę klimatyczną od reszty kraju i na ten przykład ode mnie mieszkańca GOP'u ?! Samoluby! ;) Powinni oddawać nam część plonów za to, że mogą mieć miejscowość turystyczną i to zelektryfikowaną, o! ;) 
Dochodzimy jednak do wniosku, że i tak rozwaliliśmy system, nawdychaliśmy się jodu i świeżego powietrza nie płacąc klimatycznego bo nigdzie nie przebywaliśmy dłużej niż dobę. 
W Chłopach przejeżdżamy przez 16 południk i korygujemy zegarki ;) Z lekką obawą zmierzamy w stronę Mielna, bo jak wiadomo Mielno niszczy każdego. Może nawet zjemy zupę ;) Jednak nie, robimy tylko krótki postój na kawę. Tomek fotografuje się z morsem ja fotografuję morsa dla Morsa - Morsie 4U ;) Dalej przez Unieście do Łaz wzdłuż jeziora Jamno im dalej na wschód tym teren wygląda na bardziej wymarły. W Łazach próbowaliśmy przejechać mierzeją nad jeziorem Bukowo ale piachy nas zniechęciły, wracamy na R10 i jedziemy do Dąbek.
Po drodze trochę modyfikujemy trasę i jedziemy przez rzepakowe pola, obserwując po drodze naukę latania młodych bocianów.
W Dąbkach robimy postój na zupę i przez Bobolin i Żukowo docieramy do Darłowa i Darłówka, objeżdżamy falochron, latarnię i most - projektant wieży kontrolnej musiał być fanem Star Treka - live long and prosper :)
Nocleg trafiamy przy drugim podejściu, pokładamy się w otoczeniu dinozaurów, goryli, dzików, kotów, orangutanów, królików i innej maści ogrodowych figurek ;)

Skocur na 16-tym południku © noibasta
Migawki z trasy © noibasta

Darłowo - zamek Książąt Pomorskich © noibasta

Darłówko © noibasta

Było też kilka wraków po drodze ;) © noibasta




CDN.
Dystans90.83 km Czas05:51 Vœrednia15.53 km/h VMAX31.51 km/h
SprzêtScott Aspect
dzień 2 - Międzywodzie - Ustronie Morskie
Kategoria grupony, On tour ..., video, R-10
Wyspani i po śniadaniu ruszamy dalej. Na dzisiaj celowaliśmy w Sianożęty lub Ustronie Morskie, a ponieważ przez Kołobrzeg przeszliśmy jak przecinak (dosłownie przeszliśmy bo na promenadzie jest zakaz jazdy rowerem) wylądowaliśmy w Ustroniu.
Dziś szło jak po maśle szlak dobrze oznakowany, żadnych blokad, piękna pogoda.
Po niespełna 5 km jesteśmy nad jeziorem Martwa Dziwna, chwila na fotki i lecimy dalej bo jeszcze nie zdążyło nam zaskrzypieć w kolanach od wyjazdu - w tym miejscu są dwie zadaszone wiaty i miejsce na ognisko.

Jezioro Martwa Dziwna © noibasta

Przejeżdżamy przez Dziwnów i Dziwnówek i jedziemy do Pobierowa gdzie spełniamy obywatelski obowiązek odstając swoje w kolejce przyjezdnych z zaświadczeniami. W zasadzie cały czas udaje nam się jechać R10, dwa czy trzy razy jedziemy równoległą drogą lub ścieżką ale wynika to z brakującego znakowania szlaku.

Urzekająca miejscówka ;) © noibasta
Można było nacieszyć oko wielką wodą ;) © noibasta

Dalej Pustkowo, Trzęsacz, Rewal i Niechorze - tu przerwa na kawę i jedziemy dalej. W Pogorzelicy znika nam R10 i znajduje się przy terenach wojskowych, trochę sobie utrudniliśmy ale teraz w nagrodę dostajemy masaż na bruku ;) krótki postój na punkcie widokowym i dobrze oznakowanym szlakiem dojeżdżamy do Mrzeżyna. Kierujemy się na Kołobrzeg mijając po prawej jezioro Resko.
Sam Kołobrzeg szybko zostawiamy za sobą przechodząc przez promenadę i wracamy na szlak. Robimy przerwę na zdjęcia nad Solnym Bagnem i porzucamy R10 na rzecz BTBP1 czyli Bike the Baltic - Pomerania 1.

Solne bagno © noibasta


Solne bagno © noibasta


Bike the Baltic Pomerania 1 - szlak z Kołobrzegu do Unieścia © noibasta

BTBP1 - świetnie przygotowana trasa © noibasta

Tym szlakiem docieramy do Ustronia, mieścimy się w bramce czasowej i przy trzecim podejściu znajdujemy nocleg, szału nie ma ale jest wszystko co potrzebne do przetrwania ;)
Jeszcze tylko kolacja, szybkie zakupy na dzień następny, zachód i w kimono.

Końcówka dnia w Ustroniu © noibasta





CDN.
Dystans63.62 km Czas05:28 Vœrednia11.64 km/h VMAX39.00 km/h
SprzêtScott Aspect
dzień 1 - Świnoujście - Międzywodzie
Kategoria video, grupony, On tour ..., R-10
"Podróż koleją skraca czas podróży pociągiem"

Bilety kupione 3 tygodnie przed wyjazdem zagwarantowały nam 30% zniżkę i miejsce dla rowerów ale w wagonie w którym jechaliśmy nie było ... no właśnie czego nie było ? Ano nie było naszych miejsc o numerach >90 bo numeracja kończyła się na numerze 82 - na co miły skądinąd konduktor stwierdził, że w systemie był pewnie inny wagon i mamy siąść gdzie wolne, a później to się zobaczy w końcu mamy bilety ;) Jechaliśmy TLK Uznam więc co rusz stawał na stacjach, a my czekaliśmy kiedy pojawi się właściciel biletu na miejsca, które aktualnie zajmowaliśmy ;)
Po 12 godzinach z hakiem i kilku przetasowaniach z pociągu wysiadłem zmięty i niewyspany, a jak jestem niewyspany to jestem zmierzły. Szybko wskoczyliśmy na prom, śniadanie i poranną kawę wrzuciliśmy na Orlenie. W trakcie jazdy pociągiem odchudziłem bagaż (~3kg) więc jeszcze szybki myk na pocztę w celu wysłania nadwyżki paczką do domu i ... pan pancerny sflaczał z głośnym sykiem.

Pan Pancerny ... pęka ;) © noibasta

Mam nadzieję, że niefartowny początek zapowiada udaną wyprawę bo jak mówi przysłowie dobrego złe początki ;) Wymuszona wymiana dętki - wyrwało dziurę w miejscu wklejenia zaworu (-0,25kg) i jeszcze wizyta w Lidlu, skoro straciliśmy już tyle czasu to nic się nie stanie jak zaczniemy później. Bogatsi o prowiant, spodnie na szelkach (Tomek) i rękawiczki (ja) zaczęliśmy zwiedzanie Świnoujścia. Fort Anioła, Zachodni Fort Artyleryjski, falochron zachodni i stawa Młyny, zeszło nam trochę więc wróciliśmy promem na wschodnią stronę i pomijając latarnię i Fort Gerharda ruszyliśmy wytyczoną ścieżką zostawiając sobie co nieco na następny raz, jest tu sporo do objechania.

Przywitanie z morzem ;) © noibasta

Stawa młyny - Świnoujście - falochron zachodni © noibasta

Fort Anioła © noibasta

Fort Zachodni - fragment ekspozycji © noibasta

Po drodze zajrzeliśmy jeszcze do wieży dowodzenia baterii nadbrzeżnej "Goeben" i w Międzyzdrojach zrobiliśmy przerwę kawową. Zaskoczyło mnie molo będące połączeniem targowiska i pomostu ;) Dalej przez Domysłów i Kołczewo jedziemy w stronę Świętoujścia i Międzywodzia. Niestety trafiamy na blokadę - z powodu wypadku droga jest zamknięta, znajdujemy obejście przez las i plażę, łatwo się nie szło ale widoki - pierwsza klasa :)

Było wleczone ;) © noibasta

Dookoła zielono, okolice Domysłowa © noibasta

W Międzywodziu jesteśmy ok. 18:00 pierwszy telefon i mamy noclegi - sympatyczni gospodarze, wielki pokój, ciepła woda, czajnik i bezpieczne miejsce na rowery - czego chcieć więcej. Szybka kolacja i odsypiamy podróż pociągiem ;)

Przyjęliśmy następujące założenia - wyjeżdżamy o 9:00, kończymy jazdę o 18:00, śpimy na kwaterach, wieźliśmy śpiwory żeby zwalczać opór przed przyjmowaniem turystów na jeden nocleg, opcja "bez pościeli" działa zmiękczająco ;)  Ceny wiadomo są "przedsezonowe", przy jednej nocy są wyższe niż przy trzech - generalnie schemat jest taki z pościelą 50 zł za osobę, bez pościeli 40 zł.



Track nie jest kompletny ale najważniejsze rzeczy są :) ST włączyłem dopiero po wizycie w Lidlu, nie obejmuje też wędrówek pieszo-rowerowych po lesie.


CDN.