Wpisy archiwalne w kategorii
R-10
Dystans całkowity: | 582.56 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 41:41 |
Średnia prędkość: | 13.98 km/h |
Maksymalna prędkość: | 39.00 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 72.82 km i 5h 12m |
Więcej statystyk |
Dystans54.34 km Czas03:30 Vœrednia15.53 km/h VMAX38.97 km/h
SprzêtScott Aspect
70 - R10 - powrót do przeszłości ;)
znajomi prosili żeby załatwić im w Łebie jedną sprawę - pomyślałem więc, że odświeżę sobie R10, do Łeby pojechałem północnym brzegiem jeziora Sarbsko, spotykam dwie pary z sakwami - na tym odcinku pełnym korzeni bagażniki cierpiały katusze. W Łebie załatwiłem co miałem załatwić, wypiłem dobrą kawę w "Cafe N 5 Palarnia Kawy" i wróciłem południową stroną jeziora. Jeśli chodzi o trasę - nic się nie zmieniło tylko tra, tra, tra, zgrzyta w trybach piach ;)
Na dziesiątce bez zmian ;) © noibasta
Jezioro Sarbsko © noibasta
Kanał w Łebie © noibasta
Na dziesiątce bez zmian ;) © noibasta
Jezioro Sarbsko © noibasta
Kanał w Łebie © noibasta
Dystans55.60 km Czas04:15 Vœrednia13.08 km/h VMAX27.60 km/h
SprzêtScott Aspect
dzień 7 - Road to Hel ;)
No tu już nie ma co kombinować, droga prosta jak oddychanie, cały czas ścieżką z Władysławowa, wyjeżdżamy trochę później niż zwykle bo się nam nie śpieszy ;) po drodze masakrujemy chmary komarów w chałupach - się jakoś wylęgły i zbijały się w grupy wisząc nam na drodze - widać chciały nas przywitać. Niestety źle odczytaliśmy intencje i jak byki na plaza de toros atakowaliśmy płachtę ;) Ja miałem łatwiej bo założyłem okulary ;) W Jastarni oglądamy bunkry, w Juracie molo, na Helu organizujemy sobie nocleg i POH - czyli Powolny Objazd Helu.
Z noclegiem było najtrudniej od początku wyjazdu, zjechaliśmy na półwysep razem z motocyklistami bo akurat mieli zlot, z drugiej strony to chyba całkiem popularna weekendowa miejscówka - ale w końcu się udało.
Kupiliśmy bilety PKP na jutro rano i poszliśmy świętować ;) Kombinowaliśmy żeby przepłynąć do Gdańska ale del capitano powiedział, że o 15:30 płynie na pewno bo wraca, a o 11:00 albo popłynie albo nie popłynie ... będzie wiedział jutro o 9:00 ;) no więc nie kombinowaliśmy już bo bilety na EIC kupione już dawno.
track trochę przekłamany bo chyba w czasie posiłku w Checzu nie zadziałała autopauza ;)
Z noclegiem było najtrudniej od początku wyjazdu, zjechaliśmy na półwysep razem z motocyklistami bo akurat mieli zlot, z drugiej strony to chyba całkiem popularna weekendowa miejscówka - ale w końcu się udało.
Kupiliśmy bilety PKP na jutro rano i poszliśmy świętować ;) Kombinowaliśmy żeby przepłynąć do Gdańska ale del capitano powiedział, że o 15:30 płynie na pewno bo wraca, a o 11:00 albo popłynie albo nie popłynie ... będzie wiedział jutro o 9:00 ;) no więc nie kombinowaliśmy już bo bilety na EIC kupione już dawno.
Ciężki schron bojowy "Sęp"© noibasta
Ciężki schron bojowy "Sęp"© noibasta
Ciężki schron bojowy "Saragossa"© noibasta
Ciężki schron bojowy "Sabała"© noibasta
Port morski Hel© noibasta
Port morski Hel© noibasta
Spotykamy starego znajomego ;)© noibasta
Kończymy na początku Polski ;)© noibasta
Jak się przywitaliśmy to trzeba się pożegnać :(© noibasta
track trochę przekłamany bo chyba w czasie posiłku w Checzu nie zadziałała autopauza ;)
Dystans75.86 km Czas05:54 Vœrednia12.86 km/h VMAX34.80 km/h
SprzêtScott Aspect
dzień 6 - Łeba- Władysławowo
Wczoraj było ciężko, wiatr, piach i DK213 dały nam popalić. Po śniadaniu wracamy na R10 i jedziemy dalej cel na dzisiaj Władysławowo.
Dziś zaczęło się na 6 kilometrze - pierwsze wleczone, po kilku przekleństwach rzuconych do piachu w okolicach Przybrzeża (R10) udaje nam się jechać dalej mniej więcej na 16km spotykamy sakwiarza z Holandii, obładowany znacznie bardziej od nas powtarza "Bad road, bad road" ;) no ... i miał rację :D
W końcu docieramy do Osetnika i tu stajemy przez wyborem , szlak R10 odbija w lewo i pojawia się tablica "szlaki konne" przed nami świeżutko znakowany pomarańczowy rowerowy do Kopalina, ładny ubity szuterek ... hmm coś nas podkusiło i huzia na Józia - po jakimś czasie już wiemy ... to było tylko demo, łyknęliśmy jak młode pelikany tę świeżutką ścieżkę i dostaliśmy za swoje. Kolejne kilometry użerania się z piachem, sam już nie wiem czy więcej było jechanego czy wleczonego.
Kopalino jawi się jak oaza na pustyni, w dworku pijemy kawę i analizujemy dalszą trasę, dzisiaj lobbuję za kontynuowaniem jazdy w terenie mam jakieś przeczucie, że będzie ok i na szczęście było, trafiły się jeszcze jakieś łachy piachu ale albo udawało się przez nie przebrnąć albo były krótkie. W Lubiatowie wracamy na R10 i jedziemy do Białogóry i w dalszym ciągu R10 przez rezerwat Białogóra, tym razem jazda terenem to prawdziwa przyjemność :)
Dębki, Karwia i Jastrzębia Góra poszły jak z płatka, po lajtowej jeździe docieramy do Władysławowa. Jutro ostatni odcinek, najkrótszy i regeneracyjny ... ale za to będą bunkry :D
Dziś zaczęło się na 6 kilometrze - pierwsze wleczone, po kilku przekleństwach rzuconych do piachu w okolicach Przybrzeża (R10) udaje nam się jechać dalej mniej więcej na 16km spotykamy sakwiarza z Holandii, obładowany znacznie bardziej od nas powtarza "Bad road, bad road" ;) no ... i miał rację :D
Od samego początku nie było łatwo ;)© noibasta
W końcu docieramy do Osetnika i tu stajemy przez wyborem , szlak R10 odbija w lewo i pojawia się tablica "szlaki konne" przed nami świeżutko znakowany pomarańczowy rowerowy do Kopalina, ładny ubity szuterek ... hmm coś nas podkusiło i huzia na Józia - po jakimś czasie już wiemy ... to było tylko demo, łyknęliśmy jak młode pelikany tę świeżutką ścieżkę i dostaliśmy za swoje. Kolejne kilometry użerania się z piachem, sam już nie wiem czy więcej było jechanego czy wleczonego.
Pomarańczowy rowerowy ... ponury żart sołtysa ;)© noibasta
Kopalino jawi się jak oaza na pustyni, w dworku pijemy kawę i analizujemy dalszą trasę, dzisiaj lobbuję za kontynuowaniem jazdy w terenie mam jakieś przeczucie, że będzie ok i na szczęście było, trafiły się jeszcze jakieś łachy piachu ale albo udawało się przez nie przebrnąć albo były krótkie. W Lubiatowie wracamy na R10 i jedziemy do Białogóry i w dalszym ciągu R10 przez rezerwat Białogóra, tym razem jazda terenem to prawdziwa przyjemność :)
Białogóra - rezerwat© noibasta
Białogóra - rezerwat© noibasta
A później było z górki ;)© noibasta
Jest zaciesz ;)© noibasta
Dystans80.16 km Czas05:31 Vœrednia14.53 km/h VMAX37.28 km/h
SprzêtScott Aspect
dzień 5 - Rowy - Łeba
Pogoda dzisiaj jakaś taka ... nijaka, nie pada, słońca nie ma, wieje. Zaczynamy od bramy Słowińskiego Parku, poza sezonem kasa zamknięta więc można wbijać bez stresu :) jedziemy przy jeziorze Gardno i ponownie rezygnujemy z R10 żeby zajrzeć nad Dołgie Duże, dalej przez Smołdziński Las i wracamy na R10 w Łokciowym.
Lekko asfaltem zmierzamy do Kluk - krainy w kratę. Trochę zastanawiają nas zamalowane oznakowania R10 na drzewach ale nie specjalnie nas zaniepokoiły, oznaczenie żółtego szlaku rowerowego jest świeże, robimy sobie przerwę na kawę i wracamy na szlak.
Na początku gruntówki spotykamy zmierzającego w naszą stronę rowerzystę z sakwami z Myszkowa - Klub PTTK "M-2" - pozdrawiamy! My pytamy jak droga, on pyta czy nie znamy objazdu ;) czyli lipa, podchodzimy jeszcze pod tablicę ostrzegawczą, sprawdzamy grząskość i opracowujemy plan B - przepłyniemy przez Łebsko do Łeby i tniemy dalej w stronę Jastrzębiej Góry. Nie wzięliśmy tylko pod uwagę tego, że przecież jest przed sezonem, biała flota odpoczywa i nie pływa. "Kowalski! Raport taktyczny!"
Pozostaje nam powrót do Łokciowego przez Smołdzino i Żelazo bo żelazo nie klęka. Żeby nam jeszcze bardziej uprzykrzyć ten dzień zaczyna wiać, wg. prognozy 36km/h - oczywiście w twarz bo się cofamy ... w Żelazie ryzykuję i namawiam Tomka na jazdę terenem przez Rumsko, jazda w lesie da nam odetchnąć od wiatru, początkowo fajna droga gruntowa zamienia się miejscami w piaskownicę czyli znów wleczone ale po drodze trafiamy na wiaty, miejsce na ognisko, stojaki rowerowe, tablicę informacyjną i ... nowe znakowanie R10 - strasznie żałuję ale nie zrobiłem zdjęcia tej tablicy, a nie widzę odwzorowania zmian na żadnej mapie, nawet w świeżutkim, jeszcze pachnącym farbą przewodniku po Słowińskim Parku Narodowym i okolicach, który kupiliśmy w Rowach.
W Rumsku Tomek ma dość zakopywania się w piasku na wąskich oponach więc chcąc nie chcąc wbijamy na DK213 i tniemy do Łeby walcząc tym razem z bocznym wiatrem i nie podejmujemy się dalszej jazdy R10 chociaż mnie osobiście korciło.
Plus jest taki, że na przydrożnym Orlenie możemy przyjąć dużą kawę i dowiadujemy się skąd wzięły się problemy w Klukach ;) Nie wiem czy to historia prawdziwa, czy tylko teoria spisku ale przytaczam ;)
Podobno do Słowińskiego parku wpuszczono bobry, bobry jak to bobry robią swoje, budują żeremia i się rozmnażają. Bóbr jest gatunkiem częściowo chronionym, rodzinnym gryzoniem takim, bobry opiekują się młodymi i są monogamiczne - oglądaliście Bambiego ? Każdy oglądał - więc zgody na odstrzał nie będzie ... i wtem ni stąd ni zowąd w parku pojawiają się wilki ... "Przypadek? Nie sądzę" ;) No a wilki jak to wilki, zeżrą wszystko i wyjdą na ulice ;)
W sumie wolę wilki od bobrów ;) Jazda DK213 nie należała do przyjemnych, pobocza praktycznie nie ma, samochody zapieprzają, jak wszędzie trafiają się gazeciarze :/ Tablicę "Łeba" witam z ulgą ... noclegi załatwione, posiłek zarzucony, można odpocząć bo dzień był ciężki, na tyle męczący że ciężko było mi wybrać zdjęcia do tego wpisu ... bo mało ich zrobiliśmy :) Jest jeszcze trochę materiału video ale nie ruszałem go jeszcze, z jednej kamery bo sztuka Tomka odmówiła działania w pięknych okolicznościach przyrody Słowińskiego Parku Narodowego
Jezioro Gardno© noibasta
Jezioro Dołgie Duże© noibasta
Lekko asfaltem zmierzamy do Kluk - krainy w kratę. Trochę zastanawiają nas zamalowane oznakowania R10 na drzewach ale nie specjalnie nas zaniepokoiły, oznaczenie żółtego szlaku rowerowego jest świeże, robimy sobie przerwę na kawę i wracamy na szlak.
Kluki - kraina w kratę© noibasta
Na początku gruntówki spotykamy zmierzającego w naszą stronę rowerzystę z sakwami z Myszkowa - Klub PTTK "M-2" - pozdrawiamy! My pytamy jak droga, on pyta czy nie znamy objazdu ;) czyli lipa, podchodzimy jeszcze pod tablicę ostrzegawczą, sprawdzamy grząskość i opracowujemy plan B - przepłyniemy przez Łebsko do Łeby i tniemy dalej w stronę Jastrzębiej Góry. Nie wzięliśmy tylko pod uwagę tego, że przecież jest przed sezonem, biała flota odpoczywa i nie pływa. "Kowalski! Raport taktyczny!"
Kluki ... i niespodziewana zmiana kierunku© noibasta
Jeziorko przy wiatach na "nowej" trasie R10© noibasta
W Rumsku Tomek ma dość zakopywania się w piasku na wąskich oponach więc chcąc nie chcąc wbijamy na DK213 i tniemy do Łeby walcząc tym razem z bocznym wiatrem i nie podejmujemy się dalszej jazdy R10 chociaż mnie osobiście korciło.
Plus jest taki, że na przydrożnym Orlenie możemy przyjąć dużą kawę i dowiadujemy się skąd wzięły się problemy w Klukach ;) Nie wiem czy to historia prawdziwa, czy tylko teoria spisku ale przytaczam ;)
Podobno do Słowińskiego parku wpuszczono bobry, bobry jak to bobry robią swoje, budują żeremia i się rozmnażają. Bóbr jest gatunkiem częściowo chronionym, rodzinnym gryzoniem takim, bobry opiekują się młodymi i są monogamiczne - oglądaliście Bambiego ? Każdy oglądał - więc zgody na odstrzał nie będzie ... i wtem ni stąd ni zowąd w parku pojawiają się wilki ... "Przypadek? Nie sądzę" ;) No a wilki jak to wilki, zeżrą wszystko i wyjdą na ulice ;)
W sumie wolę wilki od bobrów ;) Jazda DK213 nie należała do przyjemnych, pobocza praktycznie nie ma, samochody zapieprzają, jak wszędzie trafiają się gazeciarze :/ Tablicę "Łeba" witam z ulgą ... noclegi załatwione, posiłek zarzucony, można odpocząć bo dzień był ciężki, na tyle męczący że ciężko było mi wybrać zdjęcia do tego wpisu ... bo mało ich zrobiliśmy :) Jest jeszcze trochę materiału video ale nie ruszałem go jeszcze, z jednej kamery bo sztuka Tomka odmówiła działania w pięknych okolicznościach przyrody Słowińskiego Parku Narodowego
Dystans75.72 km Czas05:18 Vœrednia14.29 km/h VMAX35.09 km/h
SprzêtScott Aspect
dzień 4 - Darłówko - Rowy
Wyjeżdżając z Darłówka opuszczamy R10 i próbujemy przejechać mierzeją między morzem, a jeziorem Kopań tym razem się i udało, widoki pierwsza klasa. Wyjeżdżając z Darłówka porzućcie R10, nie jedźcie tą drogą ;) wybierzcie mierzeję - naprawdę warto
W Jarosławcu przerwa na kawę, w tawernie przy porcie rybackim. Przed nami zamknięta strefa wojskowa, którą objeżdżamy przez Jezierzany i Łącko robiąc krótki postój nad jeziorem Wicko, za wodą słychać strzały więc trzymamy się R10 i trafiamy na remontowany odcinek szlaku. Od razu rzuca się w oczy, że remont jest prowadzony w nowej technologii tzw. metoda swobodnego kształtowania. W skrócie dla laika wygląda to na zupełnie niekontrolowanie i chaotycznie - ale tak nie jest. Wprawny projektant i zdolny inżynier jest w stanie tak usunąć starą nawierzchnię, tak przeorać odkryte grunty, tak powalić rosnące na skraju szlaku drzewa, że - choć to niewiarygodne - pozostaje tylko poczekać aż samo się ułoży. Niestety trafiliśmy na ten odcinek mniej więcej w połowie okresu drogoformowania i nie mogliśmy podziwiać efektu końcowego, trzeba jeszcze poczekać ;) Mimo wszystko dziękujemy Ci STRABAG za wleczone ;)
Od Jarosławca mijamy się z rowerzystą z ekipy podróżującej na trasie Pniów-Świnoujście-Hel, ostatecznie nasze drogi rozjechały się w Ustce - pozdrawiamy!
Na promenadzie przerwa na ciasto drożdżowe z dżemorem (poza kabanosami i ciepłą kolacją to podstawa naszego żywienia) niestety w akompaniamencie kafarów wbijających pale falochronu. Współczuję tym, którzy wzięli pokoje z widokiem na morze i promenadę ;)
Dalej jedziemy do Rowów, na chwilę zupełnie przypadkiem ;) gubimy szlak ale już po chwili mamy go znów pod kołami, utwardzoną gruntówką, piachem i fatalnymi płytami docieramy na miejsce w niezłym czasie. Na tym odcinku mijamy się kilka razy z czteroosobową grupą również jadącą na Hel, dziś z jednym z kolegów trafiliśmy na siebie na forumrowerowe.org - świat jest mały - pzdr!
W Rowach zeszło nam trochę na szukaniu noclegów ale za to te które znaleźliśmy ... nie dość że najtańsze jak do tej pory to w takim full wypasie, że przez głowy przeleciało nam żeby zostać na dwa dni :D
CDN.
Po lewej Bałtyk po prawej j. Kopań - polecam ten odcinek© noibasta
Plaża w okolicach Darłówka© noibasta
Plaża w okolicach Orzechowa© noibasta
Od Jarosławca mijamy się z rowerzystą z ekipy podróżującej na trasie Pniów-Świnoujście-Hel, ostatecznie nasze drogi rozjechały się w Ustce - pozdrawiamy!
Na promenadzie przerwa na ciasto drożdżowe z dżemorem (poza kabanosami i ciepłą kolacją to podstawa naszego żywienia) niestety w akompaniamencie kafarów wbijających pale falochronu. Współczuję tym, którzy wzięli pokoje z widokiem na morze i promenadę ;)
Dalej jedziemy do Rowów, na chwilę zupełnie przypadkiem ;) gubimy szlak ale już po chwili mamy go znów pod kołami, utwardzoną gruntówką, piachem i fatalnymi płytami docieramy na miejsce w niezłym czasie. Na tym odcinku mijamy się kilka razy z czteroosobową grupą również jadącą na Hel, dziś z jednym z kolegów trafiliśmy na siebie na forumrowerowe.org - świat jest mały - pzdr!
W Rowach zeszło nam trochę na szukaniu noclegów ale za to te które znaleźliśmy ... nie dość że najtańsze jak do tej pory to w takim full wypasie, że przez głowy przeleciało nam żeby zostać na dwa dni :D
Jarosławiec - port© noibasta
Latarnie w Jarosławcu (lewa) i w Ustce© noibasta
Stary młyn w Rowach, jadąc R10 widać go z daleka© noibasta
Rowy - plaża© noibasta
CDN.
Dystans86.43 km Czas05:54 Vœrednia14.65 km/h VMAX28.55 km/h
SprzêtScott Aspect
dzień 3 - Ustronie Morskie - Darłówek
Ruszamy w założonej bramce czasowej jedziemy przez Gąski proponowaną lokalizację elektrowni jądrowej, cały
czas towarzyszą nam banery "NIE dla atomu", "Turystyka TAK atom
NIE" , "Atom STOP - Region Turystyczny" ale banery to nie wszystko,
miejscowy proboszcz poszedł krok dalej – trafiamy na antyatomową kapliczkę.
Jadę i nachodzi mnie myśl ... z punktu widzenia człowieka otoczonego elektrowniami, elektrociepłowniami, hałdami (a i jakaś pracująca huta się trafi od czasu do czasu) zastanawiam się dlaczego beneficjenci naszego wdychania „powietrza które widać” czyli gminy atrakcyjne turystycznie chcą pobierać opłatę klimatyczną od reszty kraju i na ten przykład ode mnie mieszkańca GOP'u ?! Samoluby! ;) Powinni oddawać nam część plonów za to, że mogą mieć miejscowość turystyczną i to zelektryfikowaną, o! ;)
Dochodzimy jednak do wniosku, że i tak rozwaliliśmy system, nawdychaliśmy się jodu i świeżego powietrza nie płacąc klimatycznego bo nigdzie nie przebywaliśmy dłużej niż dobę.
W Chłopach przejeżdżamy przez 16 południk i korygujemy zegarki ;) Z lekką obawą zmierzamy w stronę Mielna, bo jak wiadomo Mielno niszczy każdego. Może nawet zjemy zupę ;) Jednak nie, robimy tylko krótki postój na kawę. Tomek fotografuje się z morsem ja fotografuję morsa dla Morsa - Morsie 4U ;) Dalej przez Unieście do Łaz wzdłuż jeziora Jamno im dalej na wschód tym teren wygląda na bardziej wymarły. W Łazach próbowaliśmy przejechać mierzeją nad jeziorem Bukowo ale piachy nas zniechęciły, wracamy na R10 i jedziemy do Dąbek.
Po drodze trochę modyfikujemy trasę i jedziemy przez rzepakowe pola, obserwując po drodze naukę latania młodych bocianów.
W Dąbkach robimy postój na zupę i przez Bobolin i Żukowo docieramy do Darłowa i Darłówka, objeżdżamy falochron, latarnię i most - projektant wieży kontrolnej musiał być fanem Star Treka - live long and prosper :)
Nocleg trafiamy przy drugim podejściu, pokładamy się w otoczeniu dinozaurów, goryli, dzików, kotów, orangutanów, królików i innej maści ogrodowych figurek ;)
CDN.
Antyatomowa kapliczka© noibasta
Gąski - latarnia© noibasta
Jadę i nachodzi mnie myśl ... z punktu widzenia człowieka otoczonego elektrowniami, elektrociepłowniami, hałdami (a i jakaś pracująca huta się trafi od czasu do czasu) zastanawiam się dlaczego beneficjenci naszego wdychania „powietrza które widać” czyli gminy atrakcyjne turystycznie chcą pobierać opłatę klimatyczną od reszty kraju i na ten przykład ode mnie mieszkańca GOP'u ?! Samoluby! ;) Powinni oddawać nam część plonów za to, że mogą mieć miejscowość turystyczną i to zelektryfikowaną, o! ;)
Dochodzimy jednak do wniosku, że i tak rozwaliliśmy system, nawdychaliśmy się jodu i świeżego powietrza nie płacąc klimatycznego bo nigdzie nie przebywaliśmy dłużej niż dobę.
W Chłopach przejeżdżamy przez 16 południk i korygujemy zegarki ;) Z lekką obawą zmierzamy w stronę Mielna, bo jak wiadomo Mielno niszczy każdego. Może nawet zjemy zupę ;) Jednak nie, robimy tylko krótki postój na kawę. Tomek fotografuje się z morsem ja fotografuję morsa dla Morsa - Morsie 4U ;) Dalej przez Unieście do Łaz wzdłuż jeziora Jamno im dalej na wschód tym teren wygląda na bardziej wymarły. W Łazach próbowaliśmy przejechać mierzeją nad jeziorem Bukowo ale piachy nas zniechęciły, wracamy na R10 i jedziemy do Dąbek.
Po drodze trochę modyfikujemy trasę i jedziemy przez rzepakowe pola, obserwując po drodze naukę latania młodych bocianów.
W Dąbkach robimy postój na zupę i przez Bobolin i Żukowo docieramy do Darłowa i Darłówka, objeżdżamy falochron, latarnię i most - projektant wieży kontrolnej musiał być fanem Star Treka - live long and prosper :)
Nocleg trafiamy przy drugim podejściu, pokładamy się w otoczeniu dinozaurów, goryli, dzików, kotów, orangutanów, królików i innej maści ogrodowych figurek ;)
Skocur na 16-tym południku© noibasta
Migawki z trasy© noibasta
Darłowo - zamek Książąt Pomorskich© noibasta
Darłówko© noibasta
Było też kilka wraków po drodze ;)© noibasta
CDN.
Dystans90.83 km Czas05:51 Vœrednia15.53 km/h VMAX31.51 km/h
SprzêtScott Aspect
dzień 2 - Międzywodzie - Ustronie Morskie
Wyspani i po śniadaniu ruszamy dalej. Na dzisiaj celowaliśmy w Sianożęty lub Ustronie Morskie, a ponieważ przez Kołobrzeg przeszliśmy jak przecinak (dosłownie przeszliśmy bo na promenadzie jest zakaz jazdy rowerem) wylądowaliśmy w Ustroniu.
Dziś szło jak po maśle szlak dobrze oznakowany, żadnych blokad, piękna pogoda.
Po niespełna 5 km jesteśmy nad jeziorem Martwa Dziwna, chwila na fotki i lecimy dalej bo jeszcze nie zdążyło nam zaskrzypieć w kolanach od wyjazdu - w tym miejscu są dwie zadaszone wiaty i miejsce na ognisko.
Przejeżdżamy przez Dziwnów i Dziwnówek i jedziemy do Pobierowa gdzie spełniamy obywatelski obowiązek odstając swoje w kolejce przyjezdnych z zaświadczeniami. W zasadzie cały czas udaje nam się jechać R10, dwa czy trzy razy jedziemy równoległą drogą lub ścieżką ale wynika to z brakującego znakowania szlaku.
Dalej Pustkowo, Trzęsacz, Rewal i Niechorze - tu przerwa na kawę i jedziemy dalej. W Pogorzelicy znika nam R10 i znajduje się przy terenach wojskowych, trochę sobie utrudniliśmy ale teraz w nagrodę dostajemy masaż na bruku ;) krótki postój na punkcie widokowym i dobrze oznakowanym szlakiem dojeżdżamy do Mrzeżyna. Kierujemy się na Kołobrzeg mijając po prawej jezioro Resko.
Sam Kołobrzeg szybko zostawiamy za sobą przechodząc przez promenadę i wracamy na szlak. Robimy przerwę na zdjęcia nad Solnym Bagnem i porzucamy R10 na rzecz BTBP1 czyli Bike the Baltic - Pomerania 1.
Tym szlakiem docieramy do Ustronia, mieścimy się w bramce czasowej i przy trzecim podejściu znajdujemy nocleg, szału nie ma ale jest wszystko co potrzebne do przetrwania ;)
Jeszcze tylko kolacja, szybkie zakupy na dzień następny, zachód i w kimono.
CDN.
Dziś szło jak po maśle szlak dobrze oznakowany, żadnych blokad, piękna pogoda.
Po niespełna 5 km jesteśmy nad jeziorem Martwa Dziwna, chwila na fotki i lecimy dalej bo jeszcze nie zdążyło nam zaskrzypieć w kolanach od wyjazdu - w tym miejscu są dwie zadaszone wiaty i miejsce na ognisko.
Jezioro Martwa Dziwna© noibasta
Przejeżdżamy przez Dziwnów i Dziwnówek i jedziemy do Pobierowa gdzie spełniamy obywatelski obowiązek odstając swoje w kolejce przyjezdnych z zaświadczeniami. W zasadzie cały czas udaje nam się jechać R10, dwa czy trzy razy jedziemy równoległą drogą lub ścieżką ale wynika to z brakującego znakowania szlaku.
Urzekająca miejscówka ;)© noibasta
Można było nacieszyć oko wielką wodą ;)© noibasta
Dalej Pustkowo, Trzęsacz, Rewal i Niechorze - tu przerwa na kawę i jedziemy dalej. W Pogorzelicy znika nam R10 i znajduje się przy terenach wojskowych, trochę sobie utrudniliśmy ale teraz w nagrodę dostajemy masaż na bruku ;) krótki postój na punkcie widokowym i dobrze oznakowanym szlakiem dojeżdżamy do Mrzeżyna. Kierujemy się na Kołobrzeg mijając po prawej jezioro Resko.
Sam Kołobrzeg szybko zostawiamy za sobą przechodząc przez promenadę i wracamy na szlak. Robimy przerwę na zdjęcia nad Solnym Bagnem i porzucamy R10 na rzecz BTBP1 czyli Bike the Baltic - Pomerania 1.
Solne bagno© noibasta
Solne bagno© noibasta
Bike the Baltic Pomerania 1 - szlak z Kołobrzegu do Unieścia© noibasta
BTBP1 - świetnie przygotowana trasa© noibasta
Tym szlakiem docieramy do Ustronia, mieścimy się w bramce czasowej i przy trzecim podejściu znajdujemy nocleg, szału nie ma ale jest wszystko co potrzebne do przetrwania ;)
Jeszcze tylko kolacja, szybkie zakupy na dzień następny, zachód i w kimono.
Końcówka dnia w Ustroniu© noibasta
CDN.
Dystans63.62 km Czas05:28 Vœrednia11.64 km/h VMAX39.00 km/h
SprzêtScott Aspect
dzień 1 - Świnoujście - Międzywodzie
"Podróż koleją skraca czas podróży pociągiem"
Bilety kupione 3 tygodnie przed wyjazdem zagwarantowały nam 30% zniżkę i miejsce dla rowerów ale w wagonie w którym jechaliśmy nie było ... no właśnie czego nie było ? Ano nie było naszych miejsc o numerach >90 bo numeracja kończyła się na numerze 82 - na co miły skądinąd konduktor stwierdził, że w systemie był pewnie inny wagon i mamy siąść gdzie wolne, a później to się zobaczy w końcu mamy bilety ;) Jechaliśmy TLK Uznam więc co rusz stawał na stacjach, a my czekaliśmy kiedy pojawi się właściciel biletu na miejsca, które aktualnie zajmowaliśmy ;)
Po 12 godzinach z hakiem i kilku przetasowaniach z pociągu wysiadłem zmięty i niewyspany, a jak jestem niewyspany to jestem zmierzły. Szybko wskoczyliśmy na prom, śniadanie i poranną kawę wrzuciliśmy na Orlenie. W trakcie jazdy pociągiem odchudziłem bagaż (~3kg) więc jeszcze szybki myk na pocztę w celu wysłania nadwyżki paczką do domu i ... pan pancerny sflaczał z głośnym sykiem.
Mam nadzieję, że niefartowny początek zapowiada udaną wyprawę bo jak mówi przysłowie dobrego złe początki ;) Wymuszona wymiana dętki - wyrwało dziurę w miejscu wklejenia zaworu (-0,25kg) i jeszcze wizyta w Lidlu, skoro straciliśmy już tyle czasu to nic się nie stanie jak zaczniemy później. Bogatsi o prowiant, spodnie na szelkach (Tomek) i rękawiczki (ja) zaczęliśmy zwiedzanie Świnoujścia. Fort Anioła, Zachodni Fort Artyleryjski, falochron zachodni i stawa Młyny, zeszło nam trochę więc wróciliśmy promem na wschodnią stronę i pomijając latarnię i Fort Gerharda ruszyliśmy wytyczoną ścieżką zostawiając sobie co nieco na następny raz, jest tu sporo do objechania.
Po drodze zajrzeliśmy jeszcze do wieży dowodzenia baterii nadbrzeżnej "Goeben" i w Międzyzdrojach zrobiliśmy przerwę kawową. Zaskoczyło mnie molo będące połączeniem targowiska i pomostu ;) Dalej przez Domysłów i Kołczewo jedziemy w stronę Świętoujścia i Międzywodzia. Niestety trafiamy na blokadę - z powodu wypadku droga jest zamknięta, znajdujemy obejście przez las i plażę, łatwo się nie szło ale widoki - pierwsza klasa :)
W Międzywodziu jesteśmy ok. 18:00 pierwszy telefon i mamy noclegi - sympatyczni gospodarze, wielki pokój, ciepła woda, czajnik i bezpieczne miejsce na rowery - czego chcieć więcej. Szybka kolacja i odsypiamy podróż pociągiem ;)
Przyjęliśmy następujące założenia - wyjeżdżamy o 9:00, kończymy jazdę o 18:00, śpimy na kwaterach, wieźliśmy śpiwory żeby zwalczać opór przed przyjmowaniem turystów na jeden nocleg, opcja "bez pościeli" działa zmiękczająco ;) Ceny wiadomo są "przedsezonowe", przy jednej nocy są wyższe niż przy trzech - generalnie schemat jest taki z pościelą 50 zł za osobę, bez pościeli 40 zł.
Track nie jest kompletny ale najważniejsze rzeczy są :) ST włączyłem dopiero po wizycie w Lidlu, nie obejmuje też wędrówek pieszo-rowerowych po lesie.
CDN.
Bilety kupione 3 tygodnie przed wyjazdem zagwarantowały nam 30% zniżkę i miejsce dla rowerów ale w wagonie w którym jechaliśmy nie było ... no właśnie czego nie było ? Ano nie było naszych miejsc o numerach >90 bo numeracja kończyła się na numerze 82 - na co miły skądinąd konduktor stwierdził, że w systemie był pewnie inny wagon i mamy siąść gdzie wolne, a później to się zobaczy w końcu mamy bilety ;) Jechaliśmy TLK Uznam więc co rusz stawał na stacjach, a my czekaliśmy kiedy pojawi się właściciel biletu na miejsca, które aktualnie zajmowaliśmy ;)
Po 12 godzinach z hakiem i kilku przetasowaniach z pociągu wysiadłem zmięty i niewyspany, a jak jestem niewyspany to jestem zmierzły. Szybko wskoczyliśmy na prom, śniadanie i poranną kawę wrzuciliśmy na Orlenie. W trakcie jazdy pociągiem odchudziłem bagaż (~3kg) więc jeszcze szybki myk na pocztę w celu wysłania nadwyżki paczką do domu i ... pan pancerny sflaczał z głośnym sykiem.
Pan Pancerny ... pęka ;)© noibasta
Mam nadzieję, że niefartowny początek zapowiada udaną wyprawę bo jak mówi przysłowie dobrego złe początki ;) Wymuszona wymiana dętki - wyrwało dziurę w miejscu wklejenia zaworu (-0,25kg) i jeszcze wizyta w Lidlu, skoro straciliśmy już tyle czasu to nic się nie stanie jak zaczniemy później. Bogatsi o prowiant, spodnie na szelkach (Tomek) i rękawiczki (ja) zaczęliśmy zwiedzanie Świnoujścia. Fort Anioła, Zachodni Fort Artyleryjski, falochron zachodni i stawa Młyny, zeszło nam trochę więc wróciliśmy promem na wschodnią stronę i pomijając latarnię i Fort Gerharda ruszyliśmy wytyczoną ścieżką zostawiając sobie co nieco na następny raz, jest tu sporo do objechania.
Przywitanie z morzem ;)© noibasta
Stawa młyny - Świnoujście - falochron zachodni© noibasta
Fort Anioła© noibasta
Fort Zachodni - fragment ekspozycji© noibasta
Po drodze zajrzeliśmy jeszcze do wieży dowodzenia baterii nadbrzeżnej "Goeben" i w Międzyzdrojach zrobiliśmy przerwę kawową. Zaskoczyło mnie molo będące połączeniem targowiska i pomostu ;) Dalej przez Domysłów i Kołczewo jedziemy w stronę Świętoujścia i Międzywodzia. Niestety trafiamy na blokadę - z powodu wypadku droga jest zamknięta, znajdujemy obejście przez las i plażę, łatwo się nie szło ale widoki - pierwsza klasa :)
Było wleczone ;)© noibasta
Dookoła zielono, okolice Domysłowa© noibasta
W Międzywodziu jesteśmy ok. 18:00 pierwszy telefon i mamy noclegi - sympatyczni gospodarze, wielki pokój, ciepła woda, czajnik i bezpieczne miejsce na rowery - czego chcieć więcej. Szybka kolacja i odsypiamy podróż pociągiem ;)
Przyjęliśmy następujące założenia - wyjeżdżamy o 9:00, kończymy jazdę o 18:00, śpimy na kwaterach, wieźliśmy śpiwory żeby zwalczać opór przed przyjmowaniem turystów na jeden nocleg, opcja "bez pościeli" działa zmiękczająco ;) Ceny wiadomo są "przedsezonowe", przy jednej nocy są wyższe niż przy trzech - generalnie schemat jest taki z pościelą 50 zł za osobę, bez pościeli 40 zł.
Track nie jest kompletny ale najważniejsze rzeczy są :) ST włączyłem dopiero po wizycie w Lidlu, nie obejmuje też wędrówek pieszo-rowerowych po lesie.
CDN.