Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2013
Dystans całkowity: | 378.81 km (w terenie 54.00 km; 14.26%) |
Czas w ruchu: | 21:26 |
Średnia prędkość: | 17.67 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.46 km/h |
Suma kalorii: | 7713 kcal |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 42.09 km i 2h 22m |
Więcej statystyk |
Dystans64.71 km Czas03:53 Vœrednia16.66 km/h VMAX52.46 km/h
SprzêtScott Aspect
od ruiny do ruiny ;)
poszedłem spać ok. 2:30 i o 7:00 miałem duuuuży problem ze wstaniem, gdyby nie to, że Ładniejsza Połowa była nieugięta w budzeniu, a Tomek potwierdził wyjazd jakoś się zebrałem ;) Wrzucamy się z rowerami do KaeSia i jedziemy do Zawiercia.
Trafił nam się stary skład widmo ;) nie widzieliśmy maszynisty ;)
Z Zawiercia lecimy do Ogrodzieńca niebieskim szlakiem po drodze w lesie spotykamy kłusującego konibala, kisialala ;) Na szczęście udaje się bezpiecznie prześlizgnąć obok niego ;)
Niebieski się rozdzielił na dwa niebieskie, pojechaliśmy tym którego nie było na mapie i doprowadził nas do góry piachu, improwizując dotarliśmy do Podzamcza inną drogą.
Krótki postój, pajda z tłustym (ogórki niestety wyszły), kilka fotek i z góry lecimy do Pilicy - cel Pałac.
Pałac niestety niszczeje, miał zostać odrestaurowany i częściowo udostępniony do zwiedzania ale po sprzedaży pałacu Barbarze Piaseckiej-Johnson w 89 r. potomkowie przedwojennych właścicieli wystąpili z roszczeniami finansowymi, rozpoczął się proces sądowy, prace stanęły, nowa właścicielka zmarła w tym roku. Jaki będzie los pałacu ? Nie wiadomo...
Z pałacowego parku ruszamy na rynek, w planach kawa ;) Płyta rynku jest w trakcie rewitalizacji, podczas prac znaleziono dzwon z ratusza spalonego w czasie potopu szwedzkiego. Trzeba będzie wrócić jak będzie skończone w tej chwili można podziwiać tylko ogrodzenie ;)
Z rynku jedziemy do ruin kościoła św. Stanisława i Walentego w dzielnicy Zarzecze.
Następne ruiny w planie to zamek w Smoleniu, cieszy fakt, że również tutaj prowadzone były (i są w planach kolejne) prace związane z rekonstrukcją i zabezpieczeniem murów. Długo podjeżdżaliśmy, krótko podchodziliśmy i pooglądaliśmy zamek z każdej strony ;)
Na dole pod zamkiem wiata, a w plecaku drożdżówki z Pilicy ;) czas na drugie śniadanie ;) Obaj mamy dzisiaj słaby dzień, brak snu i kłopoty ze sprzętem, dwa rowery po przeglądach i z obu dochodzą coraz dziwniejsze dźwięki ;) U mnie najprawdopodobniej źródłem są hamulce, regulacja zacisku hamulca pod obciążeniem (czyli z zadem usadzonym na siodle) trochę poprawia sytuację ale u Tomka nie idzie tak łatwo. Spożywając nucimy do melodii Hey'a ... "Do Smolenia jakoś szło, lukier, miód, i średniej cudo" ;)
Po południu u mnie rodzinna impreza na której być trzeba, szybko analizujemy pozostały na dzisiaj czas i podejmujemy decyzję, że wycieczkę kończymy w Rabsztynie, transport mamy załatwiony na telefon :) Teraz na trasie ruiny zamku w Bydlinie, prawie cały czas z góry, jak zwykle "zdobywanie" zamku wymaga odrobiny wysiłku ;)
Oceniamy swoje siły i wykonujemy telefon, umawiamy się na parkingu pod zamkiem w Rabsztynie, mamy bliżej więc nie wypada się spóźnić ;) Jesteśmy 11 minut przed czasem, szybka sesja zdjęciowa i zjeżdżamy na parking równo z ratunkowozem ;)
Setki nie było ale i tak było zajebiście ;) Co prawda to miała być słoneczna sobota ale słońce pożegnało nas między Podzamczem a Pilicą i jakoś nie chciało się już pojawić ;) Dziś (niedziela) jestem już odespany co skutkuje rozwlekłym wpisem ;)
.
Trafił nam się stary skład widmo ;) nie widzieliśmy maszynisty ;)
Pociąg widmo ;)© noibasta
Z Zawiercia lecimy do Ogrodzieńca niebieskim szlakiem po drodze w lesie spotykamy kłusującego konibala, kisialala ;) Na szczęście udaje się bezpiecznie prześlizgnąć obok niego ;)
Konibal kisialala ;)© noibasta
Niebieski się rozdzielił na dwa niebieskie, pojechaliśmy tym którego nie było na mapie i doprowadził nas do góry piachu, improwizując dotarliśmy do Podzamcza inną drogą.
Góra piachu© noibasta
Krótki postój, pajda z tłustym (ogórki niestety wyszły), kilka fotek i z góry lecimy do Pilicy - cel Pałac.
Słońce uwięzione w zamku© noibasta
No to jeszcze z innej strony© noibasta
Pałac niestety niszczeje, miał zostać odrestaurowany i częściowo udostępniony do zwiedzania ale po sprzedaży pałacu Barbarze Piaseckiej-Johnson w 89 r. potomkowie przedwojennych właścicieli wystąpili z roszczeniami finansowymi, rozpoczął się proces sądowy, prace stanęły, nowa właścicielka zmarła w tym roku. Jaki będzie los pałacu ? Nie wiadomo...
Pałac w Pilicy od frontu© noibasta
Pałac w Pilicy z boku© noibasta
Pałac w Pilicy - wozownia© noibasta
Drzewa w pałacowym parku działają na wyobraźnię - każdy widział tu co innego ;)© noibasta
Z pałacowego parku ruszamy na rynek, w planach kawa ;) Płyta rynku jest w trakcie rewitalizacji, podczas prac znaleziono dzwon z ratusza spalonego w czasie potopu szwedzkiego. Trzeba będzie wrócić jak będzie skończone w tej chwili można podziwiać tylko ogrodzenie ;)
Z rynku jedziemy do ruin kościoła św. Stanisława i Walentego w dzielnicy Zarzecze.
Ruiny kościoła św. Stanisława i Walentego w Pilicy© noibasta
Ruiny kościoła św. Stanisława i Walentego w Pilicy© noibasta
Następne ruiny w planie to zamek w Smoleniu, cieszy fakt, że również tutaj prowadzone były (i są w planach kolejne) prace związane z rekonstrukcją i zabezpieczeniem murów. Długo podjeżdżaliśmy, krótko podchodziliśmy i pooglądaliśmy zamek z każdej strony ;)
Zamek w Smoleniu już widać© noibasta
Brama na dolny zamek© noibasta
Efekty rekonstrukcji - efekt trochę psuje widoczna róznica w budulcu© noibasta
Efekty rekonstrukcji - efekt trochę psuje widoczna róznica w budulcu© noibasta
Smoleń - zamek górny© noibasta
Smoleń - zamek górny© noibasta
Na dole pod zamkiem wiata, a w plecaku drożdżówki z Pilicy ;) czas na drugie śniadanie ;) Obaj mamy dzisiaj słaby dzień, brak snu i kłopoty ze sprzętem, dwa rowery po przeglądach i z obu dochodzą coraz dziwniejsze dźwięki ;) U mnie najprawdopodobniej źródłem są hamulce, regulacja zacisku hamulca pod obciążeniem (czyli z zadem usadzonym na siodle) trochę poprawia sytuację ale u Tomka nie idzie tak łatwo. Spożywając nucimy do melodii Hey'a ... "Do Smolenia jakoś szło, lukier, miód, i średniej cudo" ;)
Po południu u mnie rodzinna impreza na której być trzeba, szybko analizujemy pozostały na dzisiaj czas i podejmujemy decyzję, że wycieczkę kończymy w Rabsztynie, transport mamy załatwiony na telefon :) Teraz na trasie ruiny zamku w Bydlinie, prawie cały czas z góry, jak zwykle "zdobywanie" zamku wymaga odrobiny wysiłku ;)
Ruiny zamku w Bydlinie© noibasta
Ruiny zamku w Bydlinie© noibasta
Oceniamy swoje siły i wykonujemy telefon, umawiamy się na parkingu pod zamkiem w Rabsztynie, mamy bliżej więc nie wypada się spóźnić ;) Jesteśmy 11 minut przed czasem, szybka sesja zdjęciowa i zjeżdżamy na parking równo z ratunkowozem ;)
Zamek w Rabsztynie - odbudowana brama i wieża strażnicza© noibasta
Zamek w Rabsztynie© noibasta
Zamek w Rabsztynie - widok z parkingu© noibasta
Setki nie było ale i tak było zajebiście ;) Co prawda to miała być słoneczna sobota ale słońce pożegnało nas między Podzamczem a Pilicą i jakoś nie chciało się już pojawić ;) Dziś (niedziela) jestem już odespany co skutkuje rozwlekłym wpisem ;)
.
Dystans25.11 km Teren5.00 km Czas01:15 Vœrednia20.09 km/h VMAX30.81 km/h
SprzêtScott Aspect
po buły ;)
Nędzne próby ratowania miesięcznego przebiegu ;) Jak w tytule ... skrótem. Może jutro jak dobrze pójdzie wpadnie coś wora kilometrażowego wora ;)
Dystans20.37 km Teren4.00 km Czas01:02 Vœrednia19.71 km/h
SprzêtScott Aspect
powrót na stare ścieżki :)
jakoś tak pustawo się zrobiło, nie ma cafemobila, parking prawie pusty, a mnie ciągnęło na gofra ;) to znaczy ... że jesień się zbliża ;)
Trzeci oddech kaczuchy ;)© noibasta
Przyczajona ;)© noibasta
Dystans28.05 km Czas01:31 Vœrednia18.49 km/h
SprzêtScott Aspect
weekendowy zlep-ek
Licho, licho ... zawalony tydzień i cieniutki weekend, coś tam się w sobotę i niedzielę ukręciło w zaopatrzeniowych jazdach ale wyszła cienizna. Mam nadzieję, że nie zakończę sierpnia z najsłabszym miesięcznym przebiegiem ;)
Na te 28 km składa się jeden kapcioch, zepsuta pompka i przekręcony licznik ;) Przy czym to mój licznik się przekręcił, a z tej okazji Ładniejsza Połowa upiekła mi tort, którym nie omieszkam się pochwalić :) ... szybko zniknął ;) Mnie i Skocura udało się uratować przed zeżarciem ;)
Kochanie, dziękuję :) i za to, że tolerujesz Skocura w mieszkaniu przez cały sezon, też ;)
Na te 28 km składa się jeden kapcioch, zepsuta pompka i przekręcony licznik ;) Przy czym to mój licznik się przekręcił, a z tej okazji Ładniejsza Połowa upiekła mi tort, którym nie omieszkam się pochwalić :) ... szybko zniknął ;) Mnie i Skocura udało się uratować przed zeżarciem ;)
Tort i basta ;)© noibasta
Kochanie, dziękuję :) i za to, że tolerujesz Skocura w mieszkaniu przez cały sezon, też ;)
Dystans66.66 km Teren12.00 km Czas03:16 Vœrednia20.41 km/h VMAX43.38 km/h
SprzêtScott Aspect
ruiny zamku w Dankowie
Cel wyznaczony, a trasa przygotowana :) tym razem na wszelki wypadek mapa offline w telefonie, żadne problemy z zasięgiem nie będą straszne ;) Przez Kule i Wąsosz jadę do Popowa, rzecz jasna porannej kawy nie mogłem sobie odmówić ;)
Stąd do Rębielic Królewskich i Dankowa. W Dankowie trwają przygotowania do dożynek i II Jarmarku nad Liswartą ;)
Bardzo mili ludzie tu mieszkają :) wskazano mi wiatę postawioną dla rowerzystów przy OSP i przeprowadzono "tajnym" przejściem pod ruiny bramy od zewnętrznej strony ;) Porozmawialiśmy chwilę, zrobiłem kilka zdjęć i dotarłem do bramy od strony wewnętrznej - jest częściowo zamurowana więc nie mogłem przekroczyć jej bezpośrednio ;)
Z zamku w zasadzie pozostała ruina bramy i wały oblicowane murem. Historia zamku w pigułce ;) zamek prawdopodobnie powstał w XV w. przebudowano go później na rezydencję szlachecką i wzniesiono w pobliżu kościół. w 1632 r. Zamek i kościół otoczono nowoczesnymi fortyfikacjami bastionowymi niestety nie przewidziano "ataku" z powietrza i 135 lat później od uderzenia pioruna spłonęły budynki forteczne, wieża i sąsiadujące z zamkiem zabudowania. Właściciele się wyprowadzili a zamek zaczął popadać w ruinę w czym skutecznie pomogli okoliczni mieszkańcy pozyskując materiały budowlane po taniości ;) Ostatecznie w drugiej połowie XIX zamek został rozebrany do fundamentów przez miejscowego plebana by zwiększyć powierzchnię ziemi uprawnej.
Cień mnie skusił na krótką przerwę :)© noibasta
Stąd do Rębielic Królewskich i Dankowa. W Dankowie trwają przygotowania do dożynek i II Jarmarku nad Liswartą ;)
Przygotowania do dożynek i jarmarku© noibasta
Bardzo mili ludzie tu mieszkają :) wskazano mi wiatę postawioną dla rowerzystów przy OSP i przeprowadzono "tajnym" przejściem pod ruiny bramy od zewnętrznej strony ;) Porozmawialiśmy chwilę, zrobiłem kilka zdjęć i dotarłem do bramy od strony wewnętrznej - jest częściowo zamurowana więc nie mogłem przekroczyć jej bezpośrednio ;)
Brama do zamku w Dankowie© noibasta
Brama od strony dziedzińca© noibasta
Kościół św. Stanisława w Dankowie© noibasta
Panorama z wałów - ruina bramy i kościół© noibasta
Z zamku w zasadzie pozostała ruina bramy i wały oblicowane murem. Historia zamku w pigułce ;) zamek prawdopodobnie powstał w XV w. przebudowano go później na rezydencję szlachecką i wzniesiono w pobliżu kościół. w 1632 r. Zamek i kościół otoczono nowoczesnymi fortyfikacjami bastionowymi niestety nie przewidziano "ataku" z powietrza i 135 lat później od uderzenia pioruna spłonęły budynki forteczne, wieża i sąsiadujące z zamkiem zabudowania. Właściciele się wyprowadzili a zamek zaczął popadać w ruinę w czym skutecznie pomogli okoliczni mieszkańcy pozyskując materiały budowlane po taniości ;) Ostatecznie w drugiej połowie XIX zamek został rozebrany do fundamentów przez miejscowego plebana by zwiększyć powierzchnię ziemi uprawnej.
Dystans17.33 km Teren14.00 km Czas01:18 Vœrednia13.33 km/h
SprzêtScott Aspect
przez łąki, przez pola ...
Wyciągnąłem Ładniejszą Połowę na leśne ścieżki, wycieczka widokowa i piaszczysta :) Przez remont mostu w Kuźnicy kilka razy spotykamy w środku lasu samochody szukające drogi do następnego mostu, i generalnie wszystko byłoby w porządku gdyby nie te okrutne tumany kurzu ;)
Zielony mosteczek ... ;)© noibasta
Chata kryta strzechą, dawno takiej nie widziałem :)© noibasta
Dystans68.47 km Czas03:33 Vœrednia19.29 km/h
SprzêtScott Aspect
powrót na 2 koła :)
Został nam jeszcze wolny przedłużony weekend więc zmieniliśmy miejscówkę na bardziej płaską ;) korzystając z okazji pobrykałem między dwoma województwami śląskim i łódzkim, przyznaję trochę chaotycznie i bez celu :) Bateria w tele była na wykończeniu z zasięgiem kłopot a po papierową mapę nie chciało mi się już wracać. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, znalazłem kilka leśnych skrótów, oznaczyłem w pamięci miejsca grasowania wiejskich burków i znalazłem w Popowie dobrą miejscówkę z lodami i kawą i obrałem cel na sobotę.
Zaliczone dwie gminy: Pajęczno i Działoszyn, powiększyłem zieloną plamę na mapie w tej okolicy ;)
Zaliczone dwie gminy: Pajęczno i Działoszyn, powiększyłem zieloną plamę na mapie w tej okolicy ;)
Liswarta w Wąsoszu© noibasta
Ptaszysko ze mną igrało ale bliżej się nie dało© noibasta
Czas się zatrzymał© noibasta
Ostrowy nad Okszą© noibasta
Dystans36.41 km Czas02:14 Vœrednia16.30 km/h
SprzêtScott Aspect
Wetlina - podsumowanie ;)
Pogoda jak nigdy, jeden dzień z jakąś popierdółką zamiast deszczu, niebywałe :)
Chodzone było częściej niż jeżdżone, zaniedbałem rower - przyznaję ;) ale już sobie wybaczyłem ;) Przebieg to zlepek z licznika, jazdy po Wetlinie i okolicy, po buły, chmiel, ziła, nad rzekę etc. nie było sensu tego rozbijać. Na ostatni dzień planowałem dłuższą wycieczkę ale B.B. (Bukowe Berdo, a nie Brigitte Bardot) dało mi za bardzo w kość ;)
Chodzone było częściej niż jeżdżone, zaniedbałem rower - przyznaję ;) ale już sobie wybaczyłem ;) Przebieg to zlepek z licznika, jazdy po Wetlinie i okolicy, po buły, chmiel, ziła, nad rzekę etc. nie było sensu tego rozbijać. Na ostatni dzień planowałem dłuższą wycieczkę ale B.B. (Bukowe Berdo, a nie Brigitte Bardot) dało mi za bardzo w kość ;)
ZiŁ-157 (?) ... no to jest duże koło ;)© noibasta
ZiŁ, ciekawe czy jeszcze na chodzie :)© noibasta
Завод имени Лихачёва© noibasta
ZiŁ-157 (?)© noibasta
Kalorie 3057 kcal
z buta - Bukowe Berdo
Na koniec zostawiliśmy sobie najlepsze i najtrudniejsze w tym roku wyjście ;)
Korzystając z tego, że możemy liczyć na rozwiezienie i odebranie nas po wyjściu w góry bez zastanawiania się zamawiamy podwózkę do Widełek, skąd wychodzimy niebieskim szlakiem na Bukowe Berdo.
Mając w nogach wczorajszą wycieczkę na Sine Wiry, a w głowach pozostałości konsumpcyjne z BLzM początek jest wyjątkowo trudny ;)
Na szczęście śniadanie w wiacie na końcu nużącego leśnego podejścia daje nam zastrzyk potrzebnej energii.
Na marginesie bardzo fajne te wiaty, porządnie zrobione, zadaszony duży stół i ławki, oprócz tego stoły z ławkami na zewnątrz. Żeby jeszcze ta stonka turystyczna miała nieco oleju we łbach i jak już konserwy i jogurty wniesie i zeżre (celowo nie piszę "zje") to z zapasem sił niech zniesie pustą puszkę jest lżejsza to chyba łatwiej, nie ? :/ Wydalić też można 20 metrów od wiaty, a nie tuż za nią, chyba że to strach przed dzikim zwierzem ;) O wszystkich Jadźkach, Tadkach, Elach, Helach, Bronkach, Niuniach, Łysych, Miśkach, Grubych, Rybkach, Kotkach, Żabkach /długo by wymieniać/ z wewnętrzną potrzebą nasmarowania "tu byłem/łam ..." szkoda wspominać - marker im w oko.
Kiedy już wyszliśmy z lasu można było pobuszować w trawie, widoki ... bomba, warto było się trochę zmęczyć, gdybyśmy wyszli żółtym z Mucznego część wrażeń wzrokowych pasących oczy by nas ominęła.
Ale z góry Muczne dobrze widać. W 1944 r. w tej okolicy członkowie UPA zamordowali 74 Polaków, po wojnie i akcji "Wisła" nie zostało tu ani jedno gospodarstwo. w 1972 roku powstała tu osada dla pracowników Lasów Państwowych w 1975 przejęta przez Urząd Rady Ministrów na ośrodek łowiecki. Ogrodzenie, drut kolczasty, bramy wjazdowe, posterunki wojskowe, Gierek, Jaroszewicz, Broz-Tito etc. Muczne było zamknięte dla ruchu turystycznego do 1981 r.
Przez połoninę Bukowego Berda wędrowaliśmy powoli, miejsc w których warto przysiąść i nacieszyć oczy jest mnóstwo. Pasmo porasta krzewiasta jarzębina, warto byłoby wrócić tu jesienią :)
Nie zatrzymywaliśmy się już na szczycie tylko bez zbędnej zwłoki zaatakowaliśmy Krzemień. Tu również kilka fotek w biegu i ostro w dół na Przełęcz Goprowską gdzie kolejna wiata zwiastowała przerwę regeneracyjną przed powrotem na górę bo jak się zeszło to trzeba wejść ;)
Na przełęczy pod Tarnicą rzucamy monetą ;) moneta wybrała zejście do Wołosatego niebieskim szlakiem - może to i dobrze bo czerwony przez Szeroki Wierch do Ustrzyk zabrałby nam przynajmniej kolejną godzinę, a organizmy dopominały się konkretniejszego popasu ;) Nawiązuję kontakt z bazą i jesteśmy na dole 5 minut przed naszym transportem :)
.
Korzystając z tego, że możemy liczyć na rozwiezienie i odebranie nas po wyjściu w góry bez zastanawiania się zamawiamy podwózkę do Widełek, skąd wychodzimy niebieskim szlakiem na Bukowe Berdo.
Wyjście z Widełek z widokami jak w Tomb Rider ;)© noibasta
Mając w nogach wczorajszą wycieczkę na Sine Wiry, a w głowach pozostałości konsumpcyjne z BLzM początek jest wyjątkowo trudny ;)
Zezwierzęcenie i chwile słabości ;)© noibasta
Na szczęście śniadanie w wiacie na końcu nużącego leśnego podejścia daje nam zastrzyk potrzebnej energii.
Na marginesie bardzo fajne te wiaty, porządnie zrobione, zadaszony duży stół i ławki, oprócz tego stoły z ławkami na zewnątrz. Żeby jeszcze ta stonka turystyczna miała nieco oleju we łbach i jak już konserwy i jogurty wniesie i zeżre (celowo nie piszę "zje") to z zapasem sił niech zniesie pustą puszkę jest lżejsza to chyba łatwiej, nie ? :/ Wydalić też można 20 metrów od wiaty, a nie tuż za nią, chyba że to strach przed dzikim zwierzem ;) O wszystkich Jadźkach, Tadkach, Elach, Helach, Bronkach, Niuniach, Łysych, Miśkach, Grubych, Rybkach, Kotkach, Żabkach /długo by wymieniać/ z wewnętrzną potrzebą nasmarowania "tu byłem/łam ..." szkoda wspominać - marker im w oko.
Kiedy już wyszliśmy z lasu można było pobuszować w trawie, widoki ... bomba, warto było się trochę zmęczyć, gdybyśmy wyszli żółtym z Mucznego część wrażeń wzrokowych pasących oczy by nas ominęła.
Widok na połoniny w tle Caryńska i Wetlińska© noibasta
Noibasta buszujący w trawie ;) widok na pasmo Bukowego Berda© noibasta
Ale z góry Muczne dobrze widać. W 1944 r. w tej okolicy członkowie UPA zamordowali 74 Polaków, po wojnie i akcji "Wisła" nie zostało tu ani jedno gospodarstwo. w 1972 roku powstała tu osada dla pracowników Lasów Państwowych w 1975 przejęta przez Urząd Rady Ministrów na ośrodek łowiecki. Ogrodzenie, drut kolczasty, bramy wjazdowe, posterunki wojskowe, Gierek, Jaroszewicz, Broz-Tito etc. Muczne było zamknięte dla ruchu turystycznego do 1981 r.
Widok na Muczne z Bukowego Berda© noibasta
Pasmo Bukowego Berda i Krzemień© noibasta
Przez połoninę Bukowego Berda wędrowaliśmy powoli, miejsc w których warto przysiąść i nacieszyć oczy jest mnóstwo. Pasmo porasta krzewiasta jarzębina, warto byłoby wrócić tu jesienią :)
Jarzębina czerwona© noibasta
Nie zatrzymywaliśmy się już na szczycie tylko bez zbędnej zwłoki zaatakowaliśmy Krzemień. Tu również kilka fotek w biegu i ostro w dół na Przełęcz Goprowską gdzie kolejna wiata zwiastowała przerwę regeneracyjną przed powrotem na górę bo jak się zeszło to trzeba wejść ;)
To już za nami :)© noibasta
Widok na Krzemień z Bukowego Berda© noibasta
Bukowe Berdo prawie w całej okazałości :)© noibasta
Widok z Krzemienia - Tarnica, przełęcz Krygowskiego, Tarniczka, w dole przełęcz Goprowska© noibasta
Widok na Krzemień w dole przełęcz Goprowska© noibasta
Na przełęczy pod Tarnicą rzucamy monetą ;) moneta wybrała zejście do Wołosatego niebieskim szlakiem - może to i dobrze bo czerwony przez Szeroki Wierch do Ustrzyk zabrałby nam przynajmniej kolejną godzinę, a organizmy dopominały się konkretniejszego popasu ;) Nawiązuję kontakt z bazą i jesteśmy na dole 5 minut przed naszym transportem :)
.
Kalorie 1848 kcal
z buta - rezerwat Sine Wiry i scieżka Bieszczady Odnalezione
Dojechali do nas nestorzy rodu (dowieźli klej - but naprawiony) więc żeby nie było za trudno zadecydowaliśmy się na rezerwat Sine Wiry i ścieżkę historyczną "Bieszczady Odnalezione". Ścieżka prowadzi przez nieistniejące już bieszczadzkie wsie Jaworzec, Łuh i Zawój. Ominęliśmy Jaworzec bo trochę minęliśmy się z prawdą obiecując 7km spacer, wzięliśmy pod uwagę tylko rezerwat bez ścieżki ale starszaki dały radę ;)
Miałem trochę dylematów natury rowerowej - idealne miejsce do przejażdżki ale koniec końców dla dotrzymania towarzystwa męczę podeszwy jak reszta ;) Rower nie zając ... ;) powiedziała Ładniejsza Połowa, a że czasem jestem zgodny to długo nie oponowałem - zwłaszcza, że w zanadrzu jeszcze wrześniowy wypad ale wtedy przyjadę tu wcześnie rano bo miejsce jest bardzo oblegane stąd takie okrojone fotki ;)
.
Miałem trochę dylematów natury rowerowej - idealne miejsce do przejażdżki ale koniec końców dla dotrzymania towarzystwa męczę podeszwy jak reszta ;) Rower nie zając ... ;) powiedziała Ładniejsza Połowa, a że czasem jestem zgodny to długo nie oponowałem - zwłaszcza, że w zanadrzu jeszcze wrześniowy wypad ale wtedy przyjadę tu wcześnie rano bo miejsce jest bardzo oblegane stąd takie okrojone fotki ;)
Tablica informacyjna przy ścieżce "Bieszczady Odnalezione"© noibasta
Stary cmentarz i pozostałości po cerkwi we wsi Zawój© noibasta
Rezerwat Sine Wiry - przełomowy odcinek rzeki Wetliny© noibasta
hmmm ... ;)© noibasta
Rezerwat Sine Wiry - przełomowy odcinek rzeki Wetliny© noibasta
Rezerwat Sine Wiry - przełomowy odcinek rzeki Wetliny© noibasta
.