Wpisy archiwalne w kategorii
On tour ...
Dystans całkowity: | 5589.35 km (w terenie 85.60 km; 1.53%) |
Czas w ruchu: | 344:29 |
Średnia prędkość: | 16.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.46 km/h |
Suma podjazdów: | 9383 m |
Suma kalorii: | 21859 kcal |
Liczba aktywności: | 79 |
Średnio na aktywność: | 70.75 km i 4h 21m |
Więcej statystyk |
Dystans20.40 km Czas01:12 Vœrednia17.00 km/h VMAX28.11 km/h Podjazdy 58 m
SprzêtScott Aspect
074 - urlop, aklimatyzacja ;)
Po ciężkim tygodniu, zmianie klimatu i odespaniu przyszedł czas na aklimatyzację rowerową ;) człowiek to się dziwnie czuje kiedy dociera w miejsce w którym nie widać czym się oddycha ;) po uiszczeniu opłaty klimatycznej można było odetchnąć już całkowicie legalnie ;) Las, plaża, las ... i tak przez najbliższe dwa tygodnie - miodek
jest przestrzeń ;) © noibasta
Morze pomoże ;) © noibasta
o każdej porze ;) © noibasta
jest przestrzeń ;) © noibasta
Morze pomoże ;) © noibasta
o każdej porze ;) © noibasta
Dystans72.01 km Czas04:48 Vœrednia15.00 km/h Podjazdy447 m
SprzêtRoam(er)
053 - KUR2018 Wielkie Oczy-Przemyśl; dzień szósty
Ruszamy przy ładnej pogodzie, początkowo jedziemy Velo trafiamy na fajny most, ehhh po trzech przejazdach w te i nazad jedziemy dalej ;) odbijamy na Duńkowyczki zwiedzić fort i postanawiamy zjechać do Przemyśla. Oczywiście żeby tradycji stało się zadość znaleźliśmy skrót, a skrót oznacza przygodę czyli przedzierkę. Trochę się posnuliśmy po mieście, ale przyznam, że mi się nie podobało - po kilku dniach w małych miasteczkach, wioskach, lesie - kontakt z cywilizacją w tej formie wali mnie jak młot. Ruch, samochody, ludzie, autokary, wycieczki, sklepy, sklepiki, sklepiszcza ... nie. Trzeba było zostać na górze ;) Jakoś późno się zrobiło, decydujemy przetransferować się pociągiem do Łańcuta, gdzie robimy krótką rundę po okolicy oglądamy zamek, park i wsiadamy w wieczorny pociąg do Katowic, fajnie było ale się skończyło. Dzisiaj końcówkę trasy poprowadziłbym inaczej, ale przynajmniej nie zahaczyliśmy o Rzeszów, będzie okazja do jakiegoś weekendowego strzału ;) Może jakaś jesienna akcja :)
gdzieś po drodze ... © noibasta
Fort XI Duńkowiczki © noibasta
Fort XI Duńkowiczki - wewnątrz v2 © noibasta
Fort XI Duńkowiczki - wewnątrz © noibasta
Przemyśl - rynek © noibasta
komfortowy transfer do Łańcuta © noibasta
Łańcut © noibasta
Łańcut - ogrody © noibasta
gdzieś po drodze ... © noibasta
Fort XI Duńkowiczki © noibasta
Fort XI Duńkowiczki - wewnątrz v2 © noibasta
Fort XI Duńkowiczki - wewnątrz © noibasta
Przemyśl - rynek © noibasta
komfortowy transfer do Łańcuta © noibasta
Łańcut © noibasta
Łańcut - ogrody © noibasta
Dystans39.96 km Czas02:10 Vœrednia18.44 km/h VMAX42.05 km/h Podjazdy327 m
SprzêtRoam(er)
052 - KUR2018 Horyniec Zdrój-Wielkie Oczy; dzień piąty
Materializacja tego czego najbardziej nie lubię, deszcz pada od rana, zamulamy jak muły. Ustalamy, że czekamy do 14:00 jak będzie dalej taka lipa to zostajemy co nieszczególnie mi się uśmiechało - na szczęście opad powoli przeszedł w takie delikatne pipcenie, przy którym udało się podjąć decyzję o wyjeździe ;) Co prawda przejechaliśmy tylko ~40km i dogoniliśmy deszcz ale podczas jazdy to już nie ma o czym gadać, jak pada to się moknie ;) potraktowaliśmy odcinek regeneracyjne - niestety zaburzyło nam to plan.
Pomny zeszłorocznej rady Limita dot. osuszania obuwia rolkami papieru toaletowego i ponieważ pochodzę z czasów kiedy papier i to miękki był na wagę złota, poszedłem dalej ;) w sklepie zanabyłem dwie dziecięce pieluchy (2x0,5zł), które wywinąłem i wpakowałem na noc do butów - zadziałało :) fakt że to materiałowe adidasy ale pampers ma moc ;)
Dzisiaj zrobiłem tylko jedno zdjęcie tablicy z nazwą miejscowości więc korzystając z okazji w tym wpisie będzie wrzutka z tablicami ;)
tabliczki ;) © noibasta
Pomny zeszłorocznej rady Limita dot. osuszania obuwia rolkami papieru toaletowego i ponieważ pochodzę z czasów kiedy papier i to miękki był na wagę złota, poszedłem dalej ;) w sklepie zanabyłem dwie dziecięce pieluchy (2x0,5zł), które wywinąłem i wpakowałem na noc do butów - zadziałało :) fakt że to materiałowe adidasy ale pampers ma moc ;)
Dzisiaj zrobiłem tylko jedno zdjęcie tablicy z nazwą miejscowości więc korzystając z okazji w tym wpisie będzie wrzutka z tablicami ;)
tabliczki ;) © noibasta
Dystans102.71 km Czas06:52 Vœrednia14.96 km/h VMAX49.11 km/h Podjazdy897 m
SprzêtScott Aspect
051 - KUR2018 Mokre-Horyniec Zdrój; dzień czwarty
To był długi, ciężki dzień, pofałdowany i wymagający. Zaczął się całkiem sympatycznie od wizyty w Zamościu i kawy z bułeczkami z kaszą jaglaną i żurawiną - były tak dobre, że wziąłem na drogę ;) później miałem problem z rowerem, wyregulowałem zacisk hamulca i było nieco lepiej, ale ... skasował mi się licznik, gps zgubił satelity, po którymś z kolejnych zjazdów ja pojechałem w lewo, Tomek w prawo i spotkaliśmy się dopiero na mecie dzisiejszego odcinka.
W Horyńcu czekając na Tomka przyjąłem pizzę, później zrobiliśmy zaopatrzenie, ogarnęliśmy nocleg i uderzyliśmy w kimono równo z deszczem który zaczął padać ok. 22:00. Aaa z Horyńca zdjęć nie ma bo w parku wisiał zakaz wjazdu rowerów ;) nie to nie ... ;)
Zamość - rynek © noibasta
Zamość - ratusz © noibasta
Zamość - migawki v1 © noibasta
Zamość - migawki v2 © noibasta
Husiny - migawki z trasy © noibasta
Cerkiew pw. Św. Paraskewii © noibasta
stary cmentarz © noibasta
W Horyńcu czekając na Tomka przyjąłem pizzę, później zrobiliśmy zaopatrzenie, ogarnęliśmy nocleg i uderzyliśmy w kimono równo z deszczem który zaczął padać ok. 22:00. Aaa z Horyńca zdjęć nie ma bo w parku wisiał zakaz wjazdu rowerów ;) nie to nie ... ;)
Zamość - rynek © noibasta
Zamość - ratusz © noibasta
Zamość - migawki v1 © noibasta
Zamość - migawki v2 © noibasta
Husiny - migawki z trasy © noibasta
Cerkiew pw. Św. Paraskewii © noibasta
stary cmentarz © noibasta
Dystans92.95 km Czas05:51 Vœrednia15.89 km/h VMAX41.68 km/h Podjazdy660 m
SprzêtRoam(er)
050 - KUR2018 Ulanów-Mokre; dzień trzeci
Dzisiaj od rana było pochmurno, role się odwróciły teraz my uciekaliśmy przed deszczem ;) W starym Sierakowie wjeżdżamy w las na zielony szlak rowerowy - było wleczone w proporcjach 50/50, ciągle się zastanawiam po co wytyczać szlaki rowerowe tam gdzie nie da się jeździć, no przepraszam, fat'y pewnie dają radę. Deszcz dopadł nas we wsi Ciosmy, prawie udało się na sucho ale nie mogliśmy znaleźć MOR'a, był ukryty za (chyba) remizą i zarośnięty trawą tak, że prawie niewidoczny - wykorzystaliśmy przymusowy postój na kawę. Przestało padać mniej więcej po 40 minutach i ruszyliśmy w dalszą drogę. Łyknęliśmy z boku Biłgoraj, z perspektywy czasu mogę napisać, że szkoda - bo nie trafiliśmy już nigdzie na Piróga Biłgorajskiego ani Golasa, a tu była szansa - na przynajmniej jeden lokalny przysmak ;) Każde następne pytanie o lokalne frykasy na tym tripie kończyły się odpowiedzią "Ruskie" ;) Docieramy do Zwierzyńca, gdzie się posilamy "ruskimi" i poimy, a stąd już na lajcie do Mokrego gdzie zamierzamy przenocować. Niestety OSMand wytyczył trasę przez Roztoczański Park więc było trochę wleczonego - ponownie ;) Ominęliśmy Szczebrzeszyn ale chmury mówiły, że tak będzie lepiej dla nas ;)
Ponieważ dziś było mokro to zdjęcia w sumie ... tylko ze Zwierzyńca, więcej widoczków będzie jak obrobię materiał na film.
Zwierzyniec - Stawy Echo © noibasta
jakiś mały książę z MORii ;) © noibasta
Zwierzyniec - przyjechali na piwo ;) © noibasta
Zwierzyniec - browar © noibasta
Zwierzyniec - browar mix © noibasta
Zwierzyniec - kościół na wodzie © noibasta
Ponieważ dziś było mokro to zdjęcia w sumie ... tylko ze Zwierzyńca, więcej widoczków będzie jak obrobię materiał na film.
Zwierzyniec - Stawy Echo © noibasta
jakiś mały książę z MORii ;) © noibasta
Zwierzyniec - przyjechali na piwo ;) © noibasta
Zwierzyniec - browar © noibasta
Zwierzyniec - browar mix © noibasta
Zwierzyniec - kościół na wodzie © noibasta
Dystans112.31 km Czas06:30 Vœrednia17.28 km/h VMAX39.01 km/h Podjazdy596 m
SprzêtRoam(er)
049 - KUR2018 Ujazd-Ulanów; dzień drugi
Ruszamy rano i na dzień dobry zaliczamy serię fałdek, które trochę wybiły mnie z rytmu, zaliczam też jednego faila - nie zdążyłem zawachlować przerzutkami i muszę zejść z roweru, po następnym zjeździe w sklepie uzupełniamy cukier i już jest ok ;) spokojnym tempem lecimy do Sandomierza. Sady, sady, sady - musi tu być świetnie kiedy pojawiają się dojrzałe owoce, od razu kusi żeby znów się tu pojawić :) W Sandomierzu pijemy kawę, ja jadę do Rossmanna - bo innego sklepu z ręcznikami nie znalazłem ;) przeczekujemy pod parasolami krótki deszcz i ruszamy w dalszą trasę, czeka nas prawie płaski odcinek z kilkoma podjazdami na końcu. Podobno burza i pompa toruje nam drogę, my w upale trafiamy tylko na jej ślady ;) na szczęście ... A gdzieś na trasie, jeśli pamięć ma starcza mnie nie myli chyba w Radomyślu na MORze stała umywalnia z nożną pompą :) fajna :)
W Ulanowie robimy zaopatrzenie i jedziemy na cypel gdzie Tanew wpada do Sanu, przy lokalnych produktach browarniczych obserwujemy zachód słońca :)
Sady, Sady, Sady ... © noibasta
Sandomierz - łańcuch GV i zamek w tle © noibasta
Sandomierz - widok z zamku na bazylikę © noibasta
Sandomierz - ratusz i Brama Opatowska © noibasta
San w okolicy Radomyśla © noibasta
kici, kici, taś, taś ;) © noibasta
Ulanów, cypel - z prawej Tanew wpada do Sanu © noibasta
W Ulanowie robimy zaopatrzenie i jedziemy na cypel gdzie Tanew wpada do Sanu, przy lokalnych produktach browarniczych obserwujemy zachód słońca :)
Sady, Sady, Sady ... © noibasta
Sandomierz - łańcuch GV i zamek w tle © noibasta
Sandomierz - widok z zamku na bazylikę © noibasta
Sandomierz - ratusz i Brama Opatowska © noibasta
San w okolicy Radomyśla © noibasta
kici, kici, taś, taś ;) © noibasta
Ulanów, cypel - z prawej Tanew wpada do Sanu © noibasta
Dystans82.65 km Czas05:00 Vœrednia16.53 km/h VMAX39.20 km/h Podjazdy674 m
SprzêtRoam(er)
048 - KUR2918 Kielce-Ujazd; dzień pierwszy
Wychodzę z domu, jest pochmurno ale prognoza nie pokazywała opadów - Ruszam powoli, bo Roam(er) jeszcze nie jeździł objuczony. Kierunek - Sosnowiec Południowy. Na wysokości energetyka spadają pierwsze kropelki deszczu, takie tam pitu, pitu. Blisko, nie ma sensu zakładać przeciwdeszczówki - za ślimakiem jestem już mokry ;) 7:46 nadjeżdża Regio do Kielc, wagon rowerowy jest, sporo rowerów też już jest - bo w Olkuszu jakiś maraton. W wesołej atmosferze pomykamy sobie do stacji docelowej.
W Kielcach, pierwsze foto, pierwsza kawa i rozpoczynamy tegorocznego tripa, zaczynamy od zjazdu więc chyba dlatego pominęliśmy Kadzielnię ;) generalnie staramy się jechać bez dłuższych postojów żeby jak najwcześniej dotrzeć do Haliszki, zakwaterować się i zdążyć na zamek zanim go zamkną dla zwiedzających.
Kilka postojów fotograficznych i docieramy na miejsce zgodnie z planem, robimy wieczorne zaopatrzenie i ruszamy pobuszować w ruinach. Połaziliśmy po zamku do zamknięcia (20:00), wypiliśmy zimne piwo i na dzisiaj wystarczy. Dzień udany, trasa fajna, słońce i prawie 36,6 ;) tak jak lubię ;)
Na dobranoc pierwszy zonk ;) pakując się zostawiłem ręcznik, jutro coś ogarnę bo ta ściereczka z mikrofibry ma rozmiary znaczka pocztowego i w zasadzie to chociaż nowa to była przeznaczona do roweru ;). Poza tym mam wszystko, a nawet więcej ;)
Dystans z dojazdem do dworca.
Startujemy pod bacznym okiem wędrowca ;) © noibasta
Kielce - Muzeum Narodowe © noibasta
Czarna Nida © noibasta
Czarna - bez rowerów ;) © noibasta
Czarna z rowerami © noibasta
Raków - rynek © noibasta
zamek Krzyżtopór © noibasta
i jeszcze raz Krzyżtopór © noibasta
zamek Krzyżtopór - wewnętrzny dziedziniec v1 © noibasta
zamek Krzyżtopór - wewnętrzny dziedziniec v2 © noibasta
zamek Krzyżtopór - buszowanie w środku :) © noibasta
W Kielcach, pierwsze foto, pierwsza kawa i rozpoczynamy tegorocznego tripa, zaczynamy od zjazdu więc chyba dlatego pominęliśmy Kadzielnię ;) generalnie staramy się jechać bez dłuższych postojów żeby jak najwcześniej dotrzeć do Haliszki, zakwaterować się i zdążyć na zamek zanim go zamkną dla zwiedzających.
Kilka postojów fotograficznych i docieramy na miejsce zgodnie z planem, robimy wieczorne zaopatrzenie i ruszamy pobuszować w ruinach. Połaziliśmy po zamku do zamknięcia (20:00), wypiliśmy zimne piwo i na dzisiaj wystarczy. Dzień udany, trasa fajna, słońce i prawie 36,6 ;) tak jak lubię ;)
Na dobranoc pierwszy zonk ;) pakując się zostawiłem ręcznik, jutro coś ogarnę bo ta ściereczka z mikrofibry ma rozmiary znaczka pocztowego i w zasadzie to chociaż nowa to była przeznaczona do roweru ;). Poza tym mam wszystko, a nawet więcej ;)
Dystans z dojazdem do dworca.
Startujemy pod bacznym okiem wędrowca ;) © noibasta
Kielce - Muzeum Narodowe © noibasta
Czarna Nida © noibasta
Czarna - bez rowerów ;) © noibasta
Czarna z rowerami © noibasta
Raków - rynek © noibasta
zamek Krzyżtopór © noibasta
i jeszcze raz Krzyżtopór © noibasta
zamek Krzyżtopór - wewnętrzny dziedziniec v1 © noibasta
zamek Krzyżtopór - wewnętrzny dziedziniec v2 © noibasta
zamek Krzyżtopór - buszowanie w środku :) © noibasta
Dystans101.42 km Czas06:04 Vœrednia16.72 km/h VMAX35.30 km/h Podjazdy344 m
SprzêtRoam(er)
039 - ...w koło Macieju ;)
Najpierw rano z ŁP na Pogorię, poranna kawa, śniadanko, takie tam historie. Jedziemy sobie tak na lajciku kiedy nagle widzę przed kołem 2 małe Pyzy było nie było na polskiej dróżce, na szczęście dzięki wrodzonemu refleksowi, spostrzegawczości i opanowaniu ;) udaje mi się je uratować przed rozjechaniem. Swoją drogą nie rozumiem swoich współplemieńców ... po kiego penisa przytargał te kluski nad jezioro ... nie mógł wziąć kanapki ? ;) Na karpia za duże, zresztą karp woli inne ciasto ;)
Dobra, do rzeczy, obeszliśmy się bez śniadania bo po kawie przyjęliśmy lody, sorbet porzeczkowy rulez! Odeskortowałem ŁP do domu i poleciałem za SOsnowiecki dworzec gdyż byłem tam umówiony z Tomaszem, zassaliśmy z netu jakiegoś gpx i pognaliśmy na spotkanie przygodzie czyli na śluzę w Łabędach. Z Sosnowca do Siemianowic, z Siemianowic do Bytomia, z Bytomia do Zabrza i do Gliwic i już. Po drodze przyszło nam jechać ruchliwymi ulicami, spokojnymi parkowymi alejkami, przyjaznymi ścieżkami, nasypem kolejki, żabimi dołami, nieruchliwymi ulicami - czyli w ogólnie przyjętym standardzie było ok. Poza jednym hałdo-wysypisko-śmierdziskiem ale droga do niego była strzeżona przez zalany, śmierdzący tunel, dwa powalone drzewa i sterty szklanych tulipanów (nie holenderskich) więc nasza wina bo źle odczytaliśmy "znaki" ;) Śluza, fotki, popasik nad kanałem - tam pękło śniadanie które ciągle czekało w sakwie i pomimo przemożnej ochoty odwiedzenia Pławniowic wracamy do Gliwic na pociąg bo dzisiaj ja miałem obowiązki, które wymuszały na mnie przyjazd o określonej godzinie. Ale, że ... jakoś tak wpadliśmy na ten dworzec 4 minuty przed odjazdem ślicznego składu KŚ pojechaliśmy na P3 zakończyć wycieczkę kawowym szotem z porzeczkowym sorbetem, który rulez!
Z P3 do domu, przed czasem, szybkie ogarnięcie i już ... po niedzieli ;)
pyzy na polskich dróżkach ;) © noibasta
prawie Arizona ;) © noibasta
znaki ostrzegawcze ;) © noibasta
a to był bardzo przyjemny widok, gdzieś w Zabrzu jeśli mnie pamięć nie myli © noibasta
Śluza Łabędy © noibasta
Szwedzki z Franczesko(m) ;) © noibasta
pod latarnią najciemniej ;) ... poniszczyli ... barbarzyńcy © noibasta
Dobra, do rzeczy, obeszliśmy się bez śniadania bo po kawie przyjęliśmy lody, sorbet porzeczkowy rulez! Odeskortowałem ŁP do domu i poleciałem za SOsnowiecki dworzec gdyż byłem tam umówiony z Tomaszem, zassaliśmy z netu jakiegoś gpx i pognaliśmy na spotkanie przygodzie czyli na śluzę w Łabędach. Z Sosnowca do Siemianowic, z Siemianowic do Bytomia, z Bytomia do Zabrza i do Gliwic i już. Po drodze przyszło nam jechać ruchliwymi ulicami, spokojnymi parkowymi alejkami, przyjaznymi ścieżkami, nasypem kolejki, żabimi dołami, nieruchliwymi ulicami - czyli w ogólnie przyjętym standardzie było ok. Poza jednym hałdo-wysypisko-śmierdziskiem ale droga do niego była strzeżona przez zalany, śmierdzący tunel, dwa powalone drzewa i sterty szklanych tulipanów (nie holenderskich) więc nasza wina bo źle odczytaliśmy "znaki" ;) Śluza, fotki, popasik nad kanałem - tam pękło śniadanie które ciągle czekało w sakwie i pomimo przemożnej ochoty odwiedzenia Pławniowic wracamy do Gliwic na pociąg bo dzisiaj ja miałem obowiązki, które wymuszały na mnie przyjazd o określonej godzinie. Ale, że ... jakoś tak wpadliśmy na ten dworzec 4 minuty przed odjazdem ślicznego składu KŚ pojechaliśmy na P3 zakończyć wycieczkę kawowym szotem z porzeczkowym sorbetem, który rulez!
Z P3 do domu, przed czasem, szybkie ogarnięcie i już ... po niedzieli ;)
pyzy na polskich dróżkach ;) © noibasta
prawie Arizona ;) © noibasta
znaki ostrzegawcze ;) © noibasta
a to był bardzo przyjemny widok, gdzieś w Zabrzu jeśli mnie pamięć nie myli © noibasta
Śluza Łabędy © noibasta
Szwedzki z Franczesko(m) ;) © noibasta
pod latarnią najciemniej ;) ... poniszczyli ... barbarzyńcy © noibasta
Dystans110.10 km Czas06:29 Vœrednia16.98 km/h VMAX36.21 km/h Podjazdy370 m
SprzêtRoam(er)
033 - pierwsza kawowa stówka w tym sezonie ;)
Uzależnienie od porządnego kofeinowego szota prowadzi do zwiększenia rowerowego przebiegu ;) Trasa nieco inna niż zwykle: Mysłowice-Lędziny-Bieruń-Brzeszcze-Czechowice-Goczałkowice. Nie spotkaliśmy żadnej kolumny BOR'u, jechaliśmy odcinkami WTR i VeloMetropolis - nawierzchnia i przygotowanie od wow do błee z przewagą wow ;) nowe gminy zaliczone, powrót pociągiem do Katowic i z Katowic ostatnie 15km odłożyło się na liczniku.
Jak będziecie w okolicy polecam "Enjoy coffee and smoothie" - można wypić kawę i przyjąć smoothie z owsianką na obiad ;) My trochę pobłądziliśmy co skończyło się na chodniku i przejazdem przez RODOS - ale w końcu dotarliśmy na miejsce.
Jak ogarnę to będzie video.
można kulturalnie kibicować na murach? można ;) © noibasta
migawki z trasy 01 © noibasta
migawki z trasy 02 © noibasta
Jak będziecie w okolicy polecam "Enjoy coffee and smoothie" - można wypić kawę i przyjąć smoothie z owsianką na obiad ;) My trochę pobłądziliśmy co skończyło się na chodniku i przejazdem przez RODOS - ale w końcu dotarliśmy na miejsce.
Jak ogarnę to będzie video.
można kulturalnie kibicować na murach? można ;) © noibasta
migawki z trasy 01 © noibasta
migawki z trasy 02 © noibasta
Dystans54.34 km Czas03:30 Vœrednia15.53 km/h VMAX38.97 km/h
SprzêtScott Aspect
70 - R10 - powrót do przeszłości ;)
znajomi prosili żeby załatwić im w Łebie jedną sprawę - pomyślałem więc, że odświeżę sobie R10, do Łeby pojechałem północnym brzegiem jeziora Sarbsko, spotykam dwie pary z sakwami - na tym odcinku pełnym korzeni bagażniki cierpiały katusze. W Łebie załatwiłem co miałem załatwić, wypiłem dobrą kawę w "Cafe N 5 Palarnia Kawy" i wróciłem południową stroną jeziora. Jeśli chodzi o trasę - nic się nie zmieniło tylko tra, tra, tra, zgrzyta w trybach piach ;)
Na dziesiątce bez zmian ;) © noibasta
Jezioro Sarbsko © noibasta
Kanał w Łebie © noibasta
Na dziesiątce bez zmian ;) © noibasta
Jezioro Sarbsko © noibasta
Kanał w Łebie © noibasta