Dystans101.42 km Czas06:04 Vœrednia16.72 km/h VMAX35.30 km/h Podjazdy344 m
SprzêtRoam(er)
039 - ...w koło Macieju ;)
Najpierw rano z ŁP na Pogorię, poranna kawa, śniadanko, takie tam historie. Jedziemy sobie tak na lajciku kiedy nagle widzę przed kołem 2 małe Pyzy było nie było na polskiej dróżce, na szczęście dzięki wrodzonemu refleksowi, spostrzegawczości i opanowaniu ;) udaje mi się je uratować przed rozjechaniem. Swoją drogą nie rozumiem swoich współplemieńców ... po kiego penisa przytargał te kluski nad jezioro ... nie mógł wziąć kanapki ? ;) Na karpia za duże, zresztą karp woli inne ciasto ;)
Dobra, do rzeczy, obeszliśmy się bez śniadania bo po kawie przyjęliśmy lody, sorbet porzeczkowy rulez! Odeskortowałem ŁP do domu i poleciałem za SOsnowiecki dworzec gdyż byłem tam umówiony z Tomaszem, zassaliśmy z netu jakiegoś gpx i pognaliśmy na spotkanie przygodzie czyli na śluzę w Łabędach. Z Sosnowca do Siemianowic, z Siemianowic do Bytomia, z Bytomia do Zabrza i do Gliwic i już. Po drodze przyszło nam jechać ruchliwymi ulicami, spokojnymi parkowymi alejkami, przyjaznymi ścieżkami, nasypem kolejki, żabimi dołami, nieruchliwymi ulicami - czyli w ogólnie przyjętym standardzie było ok. Poza jednym hałdo-wysypisko-śmierdziskiem ale droga do niego była strzeżona przez zalany, śmierdzący tunel, dwa powalone drzewa i sterty szklanych tulipanów (nie holenderskich) więc nasza wina bo źle odczytaliśmy "znaki" ;) Śluza, fotki, popasik nad kanałem - tam pękło śniadanie które ciągle czekało w sakwie i pomimo przemożnej ochoty odwiedzenia Pławniowic wracamy do Gliwic na pociąg bo dzisiaj ja miałem obowiązki, które wymuszały na mnie przyjazd o określonej godzinie. Ale, że ... jakoś tak wpadliśmy na ten dworzec 4 minuty przed odjazdem ślicznego składu KŚ pojechaliśmy na P3 zakończyć wycieczkę kawowym szotem z porzeczkowym sorbetem, który rulez!
Z P3 do domu, przed czasem, szybkie ogarnięcie i już ... po niedzieli ;)
pyzy na polskich dróżkach ;) © noibasta
prawie Arizona ;) © noibasta
znaki ostrzegawcze ;) © noibasta
a to był bardzo przyjemny widok, gdzieś w Zabrzu jeśli mnie pamięć nie myli © noibasta
Śluza Łabędy © noibasta
Szwedzki z Franczesko(m) ;) © noibasta
pod latarnią najciemniej ;) ... poniszczyli ... barbarzyńcy © noibasta
Dobra, do rzeczy, obeszliśmy się bez śniadania bo po kawie przyjęliśmy lody, sorbet porzeczkowy rulez! Odeskortowałem ŁP do domu i poleciałem za SOsnowiecki dworzec gdyż byłem tam umówiony z Tomaszem, zassaliśmy z netu jakiegoś gpx i pognaliśmy na spotkanie przygodzie czyli na śluzę w Łabędach. Z Sosnowca do Siemianowic, z Siemianowic do Bytomia, z Bytomia do Zabrza i do Gliwic i już. Po drodze przyszło nam jechać ruchliwymi ulicami, spokojnymi parkowymi alejkami, przyjaznymi ścieżkami, nasypem kolejki, żabimi dołami, nieruchliwymi ulicami - czyli w ogólnie przyjętym standardzie było ok. Poza jednym hałdo-wysypisko-śmierdziskiem ale droga do niego była strzeżona przez zalany, śmierdzący tunel, dwa powalone drzewa i sterty szklanych tulipanów (nie holenderskich) więc nasza wina bo źle odczytaliśmy "znaki" ;) Śluza, fotki, popasik nad kanałem - tam pękło śniadanie które ciągle czekało w sakwie i pomimo przemożnej ochoty odwiedzenia Pławniowic wracamy do Gliwic na pociąg bo dzisiaj ja miałem obowiązki, które wymuszały na mnie przyjazd o określonej godzinie. Ale, że ... jakoś tak wpadliśmy na ten dworzec 4 minuty przed odjazdem ślicznego składu KŚ pojechaliśmy na P3 zakończyć wycieczkę kawowym szotem z porzeczkowym sorbetem, który rulez!
Z P3 do domu, przed czasem, szybkie ogarnięcie i już ... po niedzieli ;)
pyzy na polskich dróżkach ;) © noibasta
prawie Arizona ;) © noibasta
znaki ostrzegawcze ;) © noibasta
a to był bardzo przyjemny widok, gdzieś w Zabrzu jeśli mnie pamięć nie myli © noibasta
Śluza Łabędy © noibasta
Szwedzki z Franczesko(m) ;) © noibasta
pod latarnią najciemniej ;) ... poniszczyli ... barbarzyńcy © noibasta
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze