Dystans27.49 km Czas01:22 Vœrednia20.11 km/h VMAX28.10 km/h
SprzêtScott Aspect
42 - Lazzy Augustów ;)
Pierwotnie na dzisiejszy dzień zakładaliśmy lokalnego poznawczego tripa np. w stronę Białobrzegów ale finalnie ze względu na prognozy i ostrzeżenia meteo sprawdzamy tylko drogi na dworzec - asfaltową i leśną i poruszamy się po samym Augustowie.
Świeci słońce, cały czas mocno wieje, mniej więcej o 13:00 zjechaliśmy do bazy pchani wiatrem, jakiś czas później się zaczęło.
Natura była łaskawa i w oknie 17:00-19:00 dała szansę wyskoczyć na posiłek ;) później nastąpił ciąg dalszy i trwał do rana, przestało padać ale wiatr zrzucając gałęzie na dach kilka razy wyrwał nas ze snu.
Dzień następny 4:00
wstajemy o 4:00, pociąg do Warszawy jest o 5:09 do dworca mamy ok 5km, po burzy i nawałnicach odpuszczamy jazdę przez las, ale i na asfalcie spotykamy powalone drzewo, jesteśmy z zapasem więc rozpoczynamy wyczekiwanie.
Pociąg TLK pojawia się punktualnie, mamy bilety dla siebie i rowerów w wagonie 10, pytamy konduktora gdzie ustawić rowery bo wagon jest z przedziałami - gość burczy żeby przypiąć je na końcu ostatniego wagonu w którym zresztą mamy bilety i odchodzi do swoich zajęć konduktorskich. Tak robimy, rozkładamy się w przedziale na stacjach wychodzimy na zmianę do rowerów bo bądź co bądź trochę przeszkadzają w przejściu. W Białymstoku na dworcu tłum ludzi ;) dyżur przy drzwiach ma Tomek, siedzę sobie słuchając muzyki z letargu wyrywa mnie trzaśnięcie, coś walnęło w pociąg od tyłu. Przez okno widzę panią konduktor, ściągam słuchawki i słyszę:
- ... Ale mamy tu bilety, dla siebie i rowerów.
- Ale nie mogą tu stać, musicie je przenieść na koniec pociągu, odjazd za 6 minut.
- Ale czy będą tam dla nas miejsca ?
- Nie wiem, ale jak nie przeniesiecie to nie pojedziemy.
Nie czekając na rozwój sytuacji zaczynam zgarniać nasze bety i przeprowadzamy szybką akcję ewakuacyjną, wyrzucamy wszystko na peron i przemieszczamy się trzy wagony do tyłu - do Warszawy stoimy w przejściu koło kibla ;) wolnych miejsc nie było, pani konduktor już się nie pokazała. Swoją drogą gdyby konduktor w Augustowie dodatkowo wyburczał, że w Białym będą dopinane wagony na końcu bylibyśmy gotowi, nie wyczyniając cyrków na peronie ;) Do Warszawy o czasie, zmiana peronu - do następnego pociągu mamy 40 minut, podjechał 15 minut wcześniej na spokojnie wnieśliśmy i rozlokowali rowery. Tu już ok, chociaż haki na przednie koło mogłyby być trochę szersze w końcu 2.1 to nie jakiś super balon, a opona ledwie weszła.
Świeci słońce, cały czas mocno wieje, mniej więcej o 13:00 zjechaliśmy do bazy pchani wiatrem, jakiś czas później się zaczęło.
Natura była łaskawa i w oknie 17:00-19:00 dała szansę wyskoczyć na posiłek ;) później nastąpił ciąg dalszy i trwał do rana, przestało padać ale wiatr zrzucając gałęzie na dach kilka razy wyrwał nas ze snu.
Dzień następny 4:00
wstajemy o 4:00, pociąg do Warszawy jest o 5:09 do dworca mamy ok 5km, po burzy i nawałnicach odpuszczamy jazdę przez las, ale i na asfalcie spotykamy powalone drzewo, jesteśmy z zapasem więc rozpoczynamy wyczekiwanie.
Pociąg TLK pojawia się punktualnie, mamy bilety dla siebie i rowerów w wagonie 10, pytamy konduktora gdzie ustawić rowery bo wagon jest z przedziałami - gość burczy żeby przypiąć je na końcu ostatniego wagonu w którym zresztą mamy bilety i odchodzi do swoich zajęć konduktorskich. Tak robimy, rozkładamy się w przedziale na stacjach wychodzimy na zmianę do rowerów bo bądź co bądź trochę przeszkadzają w przejściu. W Białymstoku na dworcu tłum ludzi ;) dyżur przy drzwiach ma Tomek, siedzę sobie słuchając muzyki z letargu wyrywa mnie trzaśnięcie, coś walnęło w pociąg od tyłu. Przez okno widzę panią konduktor, ściągam słuchawki i słyszę:
- ... Ale mamy tu bilety, dla siebie i rowerów.
- Ale nie mogą tu stać, musicie je przenieść na koniec pociągu, odjazd za 6 minut.
- Ale czy będą tam dla nas miejsca ?
- Nie wiem, ale jak nie przeniesiecie to nie pojedziemy.
Nie czekając na rozwój sytuacji zaczynam zgarniać nasze bety i przeprowadzamy szybką akcję ewakuacyjną, wyrzucamy wszystko na peron i przemieszczamy się trzy wagony do tyłu - do Warszawy stoimy w przejściu koło kibla ;) wolnych miejsc nie było, pani konduktor już się nie pokazała. Swoją drogą gdyby konduktor w Augustowie dodatkowo wyburczał, że w Białym będą dopinane wagony na końcu bylibyśmy gotowi, nie wyczyniając cyrków na peronie ;) Do Warszawy o czasie, zmiana peronu - do następnego pociągu mamy 40 minut, podjechał 15 minut wcześniej na spokojnie wnieśliśmy i rozlokowali rowery. Tu już ok, chociaż haki na przednie koło mogłyby być trochę szersze w końcu 2.1 to nie jakiś super balon, a opona ledwie weszła.
Namachaliśmy się w drodze powrotnej - od lewej: wagon 10, wagon 13, pociąg z Wawy ;)© noibasta
Tomek patrzący z nostalgią w stronę szlaku ;)© noibasta
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze
amiga> na tym połączeniu za dużego wyboru nie było niestety, z drugiej strony optymalizowaliśmy na czas przejazdu
limit> oby się poprawiło :)
Zamiast TLK wolę regionalne, śmierdzi podobnie, ale przynajmniej jest miejsce na rower...